Horned Almighty - Black Metal Jesus
Data wydania: 01.12.2004
Gatunek: black metal/black'n'roll
Kraj: Dania
Tracklista:
01. Intro: Praedictum 01:36
02. Satanic Fatherland 04:04
03. Terror Soul 03:21
04. Carnival of Dead People 04:46
05. Black Metal Jesus 04:00
06. Desecrate the World 03:28
07. Exit Planet Earth 03:15
08. Horned Redemption 03:37
09. Complete Utter Darkness 05:12
Skład:
Smerte - wokal
Soth - gitara, gitara basowa
Harm - perkusja
Autor recenzji: Est
Horned Almighty to duńska kapela black metalowa, która powstała w 2002 roku. Satanistyczny wymiar tej kapeli jest podkreślany już od pierwszego albumu - nie mam tutaj bynajmniej na myśli wyłącznie okładki, która wygląda jak twór jakiegoś bandu z black metalowego, mrocznego podziemia. Ci, którzy znają Horned Almighty z ich późniejszych albumów wiedzą czego mniej więcej się spodziewać i właśnie z takim podejściem sięgałem po "Black Metal Jesus".
Na debiucie mamy jeszcze okrojony skład - tak dla przypomnienia ich najlepsze wydawnictwo w dorobku, czyli "Contaminating the Divine " zostało nagrane w pięcioosobowym składzie. Już to może trochę nakierować na jakość debiutu - tym bardziej, że Soth obsługiwał zarówno gitarę, jak i bas. Ale pomijając dziury w składzie - album rozpoczyna się zajebiście klimatycznym intro "Praedictum". Brzmi to jak początek jakiegoś filmu o Antycznym Rzymie, do tego te chórki. Naprawdę tworzy to świetny klimat dla black metalowej rzezi. Po krótki, acz zapadającym w pamięć wstępniaku dostajemy 30 minut black metalu wzbogaconego miejscami o elementy rock'n'rollowego feelingu. "Satanic Fatherland", który faktycznie rozpoczyna ten album jest jednocześnie najlepszym numerem na tym wydawnictwie. Od razu słychać, że ten band miał pomysł na swoją muzykę już od początku - bujający riff, który wsparty został przez szybko bijącą perkusję i dużą ilość uderzeń w talerze. "Terror Soul" przelatuje bez większego echa, ot taki sobie numer niczym kompletnie nie wyróżniający się z tłumu. Natomiast "Carnival of Dead People" świetnie się zaczyna, początek zapowiada ciekawy, wolny, klimatyczny utwór, a później następuje standard podobny do "Terror Soul", tyle, że w dużo wolniejszym tempie. Ponadto kawałek wydaje się być na siłę wydłużony. Utwór tytułowy brzmi bardzo podobnie do swojego poprzednika, ale faktycznie ma więcej klimaty, tempo ma bardzo podobne i nie jest wydłużony. Ale czy to znaczy, że jest tak dobry jak "Satanic Fatherland"? Nie. "Desecrate the World" to szybka sieka, ale dla mnie ten numer ma jakąś wartość dopiero od połowy, kiedy w końcu wchodzi riff znany z pierwszej kompozycji - tak, za to właśnie uwielbiam Horned Almighty, w dwa lata później Satyricon nagrał cały album opierający się właśnie na tym riffie ;-) W każdym razie utwór numer sześć jest jak najbardziej na plus. Dwa kolejne kawałki to standardy - jeden wolniejszy, drugi to z kolei galopada ze zwolnieniem pod koniec. Nic nadzwyczajnego. Ratunek jeszcze przychodzi wraz z zamykającym album "Complete Utter Darkness" - ta najdłuższa kompozycja na debiucie Horned Almighty ciągnie się jak flaki, ale z drugiej strony klimat tego numeru przewyższa wszystko co znajduje się na "Black Metal Jesus" i idealnie wpasowuje się w styl intro. Utwór jest wolny, kompletnie nie wpada w ucho, nie ma też bujającego riffu, wszystko się ślimaczy. Tworzy to doomowy klimat, ale o dziwo pasuje do tego albumu. Także "Complete Utter Darkness" jest kolejnym plusem na debiucie.
"Black Metal Jesus" to album bardzo niespójny. Z jednej strony słychać, że kapela miała pomysł na swoją muzykę już od samego początku i słychać, że stawiali na taki podsycony rock'n'rollem black metal. To głównie objawia się w dwóch kawałkach, więc nie jest tego tyle ile bym chciał. Z drugiej strony większość utworów znajdujących się na pierwszym LP Horned Almighty czuć standardowym black metalem, zagranym na podziemną modę. Do samego brzmienia raczej nie można się przyczepiać, bo to w końcu black metal, który rządzi się swoimi prawami. W każdym razie "Black Metal Jesus" to nie jest zły album, raczej średniak z przebłyskami i całkiem dobry początek, który rozwinął się w coś bardzo dobrego. Wielbiciele tej kapeli, którzy zasłuchują się w "Contaminating the Divine" i "Necro Spiritual" powinni sięgnąć po debiut, chociażby po to, żeby jeszcze bardziej docenić dwa ostatnie wydawnictwa i poznać początki Horned Almighty.
Ocena: 6,5/10
Klip do utworu "Satanic Fatherland" promujący debiutancki album:
Klip do utworu "Terror Soul":
Oba kawałki faktycznie dość niezłe, ale raczej nieporywające... Wolę ostatnie Darkthrony :)
OdpowiedzUsuń"Satanic Fatherland" to świetny kawałek, to co mnie trochę zaskoczyło to to, że "Terror Soul" na powyższym klipie brzmi lepiej niż na albumie ;-) Nie wiem, czego to zasługa.
OdpowiedzUsuńMoże jakiś singlowy mix? Nie takie cuda się zdarzały :)
OdpowiedzUsuńMożliwe, ale przyzwyczaiłem się do tego, że jakość muzyki z youtube'a jest w 90% do dupy ;-)
OdpowiedzUsuńTym którzy wolą ostatnie darkthrony polecam "Contaminating the Divine" ;)
OdpowiedzUsuńAle "Necro Spiritual" to kontynuacja "Contaminating the Divine", więc można spokojnie polecić te obydwie płytki :-)
OdpowiedzUsuńKontynuacja, ale dość swobodna. Obie płytki można polecić oczywiście.
OdpowiedzUsuń