5 Star Grave - Corpse Breed Syndrome
Data wydania: 24.11.2008
Gatunek: modern mdm
Kraj: Włochy
Tracklista:
01. Ain't That Saint 02:57
02. In Bed With the Dead 04:50
03. Slightly Slutty Behaviour 04:17
04. Cut You Out 03:27
05. Core Dead 03:40
06. Miracle Man 03:56
07. Back to the Morgue 03:27
08. Triple-X Ride 01:51
09. Backstabber 02:26
10. Crown of Worms 03:06
11. Violands 04:58
Skład:
Claudio Ravinale - wokal
Andrea Minolfi - gitara basowa, wokal
Thierry Bertone - gitara
Alessandro Blengino - gitara
Herve De Zulian - klawisze
Gabriele Lingua - perkusja
Autor recenzji: Est
W 2008 roku włoska formacji Ground Zero została przemianowana na 5 Star Grave - w kapeli ze znanych twarzy na wokalu pojawił się Claudio Ravinale, który od 2002 roku ryczy w Disarmonia Mundi. Pod wcześniejszym szyldem zespół nagrał wyłącznie demówkę, a album "Corpse Breed Syndrome" ukazał się pod koniec listopada i od razu wzbudził moje skojarzenia z Children Of Bodom, ale też z inną włoską formacją, które również debiutowała w 2008 roku - Idols Are Dead.
Skojarzenia, które wymieniłem powyżej nie są przypadkowe, bo faktycznie pierwszy raz słuchając takich numerów jak "In Bed With the Dead" czy "Slightly Slutty Behaviour" od razu w głowie pojawiała mi się fińska formacja, której frontmanem jest Alexi Laiho. Może w 5 Star Grave więcej jest nowoczesnego grania i takiego rock'n'rollu na sterydach, ale mimo wszystko brzmi to nadal jak dzieciaki znad jeziora Bodom. A odnośnie Idols Are Dead - ok, Włosi od "Mean" grają może trochę bardziej dudniąco, może z mniejszą finezją, może bardziej jest to groove niż nowoczesny mdm, ale i tak od samego początku nieodzownie kojarzą mi się z 5 Star Grave. W każdym razie panowie od "Corpse Breed Syndrome" nagrali 11 żywych numerów, które dają łącznie niespełna 40 minut. Na albumie nie brakuje to na pewno energii i luzu - za każdym razem kiedy słucham tego wydawnictwa mam wrażenie, że nagrywając kolejne numery muzycy świetnie się bawili. Surowe brzmienie gitar, wysuwające się na przód jakby dudniące klawisze, dwa rodzaje wokalu - chociaż tak naprawdę bliźniaczo podobne i wpadające ucho numery. Prawdę mówiąc to ciężko wyciągnąć z tego albumu jakieś konkretne hity, bo praktycznie wszystko zapada w pamięć, a poprzez błyskawiczne tempo jakie kapela narzuciła na całym materiale ciężko jest się skupiać na poszczególnych numerach. W każdym razie zawsze uważałem, że najwięcej czadu ma w sobie "Core Dead" - co prawda klawisze wysuwają się tutaj na przód i nieco przykrywają zarówno wokal, jak i gitary, ale jednak energii jest w tym kawałku co niemiara. No i te skrzeczące wokale - to jest obok klawiszy jest najbardziej charakterystyczny element stylu, który obrali 5 Star Grave. Momentami wokale kojarzyły mi się z wyczynami Mr. Lordi z...Lordi. Ale to nieliczne fragmenty - np. w "Back to the Morgue". Na jakie kawałki warto jeszcze zwrócić uwagę? Na pewno na "Backstabber", a raczej na jego motyw przewodni, który tworzą klawisze. Na koniec albumu dostajemy krótką relację z katastrofy, który miała miejsce 11 września - oczywiście band nie powstrzymał się i dorzucił od siebie odrobinę arabskiej muzyki. Sam numer "Violands" jest zdecydowanie najwolniejszy z całej gamy jaką można tutaj znaleźć. Jednocześnie jest to chyba najsłabszy punkt "Corpse Breed Syndrome".
Jeśli szukasz szybkiego, energicznego grania, rock'n'rolla na sterydach to koniecznie musi sięgnąć po debiutancki album 5 Star Grave. Włosi proponują bardzo nowoczesne połączenie melodic death metalu z rock'n'rollem, a wszystko to w lekko horrorowej konwencji z przerysowanymi klawiszami, które często wychodzą przed tłum i wręcz narzucają się słuchaczowi. Świetny debiut, którego przypieczętowaniem powinien być jeszcze lepszy drugi LP.
Ocena: 7,5/10
5 Star Grave - Slightly Slutty Behaviour
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz