Blazing War Machine - 1st Album
Data wydania: 05.2010
Gatunek: synthetic extreme metal/industrial black metal
Kraj: Francja
Tracklista:
01. Swamp ( Stagnant Memories) 05:46
02. Manu Militari 03:21
03. Sanguinolentus Kali 04:18
04. Morbid Sexual Art 04:46
05. Qui Desiderat Pacem 05:36
06. Destruction Process 2.0 01:12
07. Rigor Mortis 03:49
08. Autodafé 04:54
09. Vox Populi 05:51
10. Zombie’s Fragrance 04:32
11. Brutally Haunted 04:39
Skład:
Typhus - wokal
Izakar - gitara
Fab - gitara
Strychnine - gitara basowa
Franky Constanza - perkusja
Phil - klawisze/elektronika
Autor recenzji: Est
Co robi dwóch gości z francuskiej formacji Dagoba, jak nie są w trasie, ani nie nagrywają nowego materiału? Zakładają nową kapelę, która gra syntetyczny, plastikowy i odhumanizowany industrialny black metal. Właśnie określenie synthetic extreme metal kapela uważa za najbardziej trafne, jako odnoszące się do muzyki Blazing War Machine. Dla mnie nie jest to nic innego jak industrialny black metal, który miejscami miesza się z electro metalem. Band powstał w 2005 roku i "1st Album" jak sama nazwa wskazuje jest ich pierwszym oficjalnym, studyjny wydawnictwem.
Na debiucie znajduje się 11 utworów, które łącznie zapewniają niespełna 50 minut muzyki. Prawdę mówiąc panowie z Dagoba wraz z trzema swoimi kumplami nie wnoszą nic nowego do tego typu muzyki. Już podczas drugiego odsłuchu miałem wrażenie, że już to wszystko gdzieś słuchałem, a jednak nie sprawiło to, że porzuciłem album w kąt. Na pewno na plus należy zaliczyć dystrybucję "1st Album", którą to kapela zajęła się osobiście - album w formie digi można nabyć już za 1 euro (kapela w tym aspekcie zostawia wolność wyboru kwoty jaką się zapłaci za ich nagrania), natomaist wersja na cd to już zdecydowanie droższy zakup. Ale wrócę do samej treści - to czego nie brakuje w muzyce Blazing War Machine (dalej BWM) to energii i wpadających ucho melodii, zarówno tych gitarowych, jak i tych electro. Za wokal w BWM odpowiada Typhus, który nie jest jakąś szczególnie znaną czy rozchwytywaną gwiazdą, natomiast jego growlowane wokale wypadają naprawdę dobrze, ciężko jest się do czegokolwiek przyczepić, bo faktycznie chłop daje radę. Momentami trochę kojarzy mi się z Hreidmarrem z The CNK. Ponadto muzyka w niektórych fragmentach bardzo przypomina mi tą, którą słyszałem zarówno na "Ultraviolence über Alles", jak i na "L’Hymne à la Joie". Zresztą jest też kilka podobieństw kompozycyjnych zwłaszcza patrząc na debiut The CNK. W każdym razie "1st Album" od razu wciąga i mimo tego, że wiadomo, czego mniej więcej można się spodziewać w dalszej części to ciężko jest przerwać odsłuch. Agresywne gitary, szybkie partie perkusji i stanowiące tło klawisze, które miejscami wysuwają się na pierwsze miejsce - to najprostsze określenie tego, co słychać podczas kolejnego obrotu debiutu BWM. Oczywiście warto też tutaj poszukać hitów, a tych oczywiście nie brakuje - "Manu Militari", "Sanguinolenus Kali" (ach, cóż za niesamowite klawisze, a jaka współpraca z gitarami i perkusją!), "Vox Populi" czy "Morbid Sexual Art" (niezwykle melodyjny numer) to przeboje, które wpadają w ucho już przy pierwszym odsłuchu. Moim zdecydowanym faworytem wśród tej czwórki jest "Sanguinolenus Kali" - utwór, który posiada dosłownie wszystko, świetną elektronikę, ciężkie riffy, bijącą seriami perkusję i przebojowy refren (mimo tego, że growlowany). Mimo tego, że na "1st Album" żadnych nowości się nie uświadczy to podczas jego odsłuchu nie da się nudzić.
Sztuczny metal? Jak najbardziej, tony stopionego plastiku przelewające się w grubych kotłach, stara, słabo oświetlona fabryka, w której rdzewiejące ściany pokryte są najróżniejszymi toksynami - takie skojarzenia budzi u mnie muzyka znajdująca się na "1st Album". Panowie z BWM jeszcze podsycili te skojarzenia specyficznym imagem, który można podziwiać na ich myspace. Tak jak wspomniałem na debiucie BWM nie odkrywają Ameryki, ale grają na tyle dobrze, że nie da się nudzić podczas odsłuchu. Dobra elektronika, świetne riffy, partie perkusyjne przypominające serie z karabinu maszynowego i bardzo dobry growl - czego chcieć więcej? Hitów? Wpadających w ucho melodii? Tego też tutaj nie brakuje. Zdecydowanie warto poświęcić niecałą godzinę na zapoznanie się z tym materiałem, tym bardziej, że można go nabyć już za 1 euro.
Ocena: 8/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz