Rok wydania: 12.01.2004
Gatunek: Power Metal
Kraj: Francja
Tracklista:
1. Ashes To Ashes... 01:54
2. Evil 06:13
3. Lust For Life 06:13
4. Victory (Creature Of The Night) 06:51
5. Illusion Part I 02:08
6. Illusion Part II (The Call Of The Wild) 05:02
7. The Ritual 00:57
8. Keepers Of The Earth 06:15
9. Miracle 09:08
10. Fight For Deliverance 06:57
11. Hands Of Darkness 05:33
12. Kingdom Come 08:11
13. ...Dust To Dust 04:51
Chapter I: Tracks 1-4
Chapter II: Tracks 5-9
Chapter III: Tracks 10-13
Skład zespołu:
Benjamin Sotto - wokal, klawisze
Frederic Leclercq - gitara
Charley Corbiaux - gitara
Pierre-Emmanuel Pelisson - bas
Maxence Pilo - perkusja
Autor recenzji: Amaranth
Marzenia...A propos tego słowa. Pamiętam sytuację, która na zawsze utkwiła w mojej głowie i nieodłącznie kojarzona jest z tym pojęciem. Onegdaj robiąc zakupy w swoim podstawowym sklepie z napojami wyskokowymi zaczepił mnie daleki sąsiad, lubiący często topić swoje problemy niekoniecznie w szklance z czystą wodą. Podczas ogólnikowej konwersacji poruszającej tematy aktualnej pogody i sytuacji w naszym pięknym rodzimym kraju do rzeczonego sklepu weszła grupka sympatycznych nastolatek z bardzo mocno wyeksponowanymi wdziękami. Starszy jegomość żachnął się na ich widok i w pełnym smutku głosie wypowiedział takie oto słowa: "Panie Artku, kto to wszystko będzie dup... jak mnie już na tym świecie nie będzie". Niebywała troska i potęga marzeń, które mają tę cechę, że potrafią się spełniać...
Ciekawe jakie imaginacje miał Ben Sotto i spółka rozpisując materiał do swojego trzeciego studyjnego albumu pod szyldem Heavenly. Stawiam dolary przeciw orzechom, że żaden z muzyków nie podejrzewał, że stworzą płytę, która będzie absolutnym ideałem środkowoeuropejskiego Power Metalu bez grama skazy na wizerunku i z opnią, że lepiej tego nie da się już zrobić. Album ikona w swojej stylistyce, wybitny i nie mający sobie równych. Dla wielu jest to opinia mocno kontrowersyjna i przesadzona ale ja od momentu jej ukazania się innego zdania nie miałem i nie potrafię mieć. Wtedy zdałem sobie sprawę i tkwię w niej aż do dziś, że podobnej płyty nie ma nawet Gamma Ray, która słusznie stawiana jest za największego suwerena w omawianej tu gatunkowej branży. Ekipa Hansena nie ma płyty nagranej z takim aranżacyjnym pomysłem, pasją, mentalnym wyzwolenie w praktykowanej kulturze grania, z tak frapującym monumentalizmem zupełnie oderwanym od przesadnego przepychu. Co prawda na "Majestic" były podobne momenty ale tylko fragmentarycznie i nie mające żadnych szans w starciu z "Dust To Dust".
Sam album stanowi koncepcyjną opowieść o odwiecznej walce dobra ze złem o problemach egzystencjalnych i wewnętrznym rozdraciu pomiędzy dwoma światami. Naszym ludzkim śmiertelnym oraz tym drugim, egzystującym obok i stanowiącym mistyczne uzupełnienie. Całość dokładnie ułożona i przemyślana w nadrobniejszych detalach. Elemet przypadku i chaosu został całkowicie wyeliminowany. To nie lada sztuka w tak wielkim natłoku pomysłów i rozwiązań. Muzycy z umiejętnościami na poziomie dostatecznym nigdy w życiu nie byliby w stanie okiełznać tak stworzonego przez siebie dzieła. Krystaliczne brzmienie, które zostało dopieszczone w stajni Sanctuary/Noise Records jest poniekąd wyznacznikiem tak pojmowanej sprawy. Ono gloryfikuje do rangi kompozycji wybitnych szybkie i monumentalne "Victory", ostre jak brzytwa "Evil", mistrzowskie w swej kompozytorskiej treści "Lust For Life" z popisową wręcz grą Frederica Leclercqa oraz duet Iluzji z naciskiem na drugą część. Melodie i świeżosć, której chłopcy z Gamma Ray mogą tylko pozazdrościć. Jest to płyta, która bazując na sprawdzonych patentach i spolaryzowaniu nowych rozwiązań pomocniczych uderza z najwiekszą możliwą siłą. Szkoda, że obecnie ten zespół nie przedstawia już jakiejkolwiek wartości muzycznej.
Co tu durzo mówić. "Dust Tu Dust" to szczytowe osiagnięcie europejskiej kontynetlanej maniery Power Metalu zupełnie oderwanej od szkoły skandynawskiej. Album, który na zawsze powinien jawić się jako wzór i ponadczasowy monument. Nie ma lepszego w tej kulturze i nie będzie. Czegoś idealnego nie da się poprawić. Ba - w tym przypadku można tylko skopiować i mieć nadzieję, że poziom zostanie zbliżony. Osiągniety wcale bo w tym przypadku wkraczamy w sferę...marzeń.
Ocena: 10/10
Aż tak? Ta płytka mnie swego czas sponiewierała ale bez przesady. Muszę sobie odświeżyć.
OdpowiedzUsuń"Melodie i świeżosć, której chłopcy z Gamma Ray mogą tylko pozazdrościć."
OdpowiedzUsuńNp. te w utworze "Dust to Dust" oraz parę innych zapożyczeń?
"Ekipa Hansena nie ma płyty nagranej z takim aranżacyjnym pomysłem, pasją, mentalnym wyzwolenie w praktykowanej kulturze grania, z tak frapującym monumentalizmem zupełnie oderwanym od przesadnego przepychu."
Land of The Free.
Uzupełnij dyskografię albo skup się lepiej na zawartości płyty aniżeli porównaniach.