wtorek, 28 grudnia 2010

Ayreon - The Human Equation (2004)

Ayreon - The Human Equation

Data wydania: 24.05.2004
Gatunek: progressive/folk metal/rock
Kraj: Holandia

Autor recenzji: Frodli

Tracklista:
CD 1
1. Day One: Vigil - 1:33
2. Day Two: Isolation - 8:42
3. Day Three: Pain - 4:59
4. Day Four: Mystery - 5:37
5. Day Five: Voices - 7:10
6. Day Six: Childhood - 5:05
7. Day Seven: Hope - 2:47
8. Day Eight: School - 4:23
9. Day Nine: Playground - 2:16    
10. Day Ten: Memories - 3:57
11. Day Eleven: Love - 4:18
CD 2
1. Day Twelve: Trauma - 9:54
2. Day Thirteen: Sign - 4:47
3. Day Fourteen: Pride - 4:43
4. Day Fifteen: Betrayal - 5:24
5. Day Sixteen: Loser - 4:47
6. Day Seventeen: Accident? - 5:42
7. Day Eighteen: Realization - 4:31
8. Day Nineteen: Disclosure - 4:43
9. Day Twenty: Confrontation - 7:03

Skład:
Wokale:
Mikael Åkerfeldt - Fear
Mike Baker - Father
Marcela Bovio - Wife
Eric Clayton - Reason
Magnus Ekwall - Pride
Heather Findlay - Love
Devon Graves - Agony
Irene Jansen - Passion
James LaBrie - Me
Devin Townsend - Rage
Arjen Anthony Lucassen - Best Friend

Arjen Anthony Lucassen - gitara elektryczna, gitara akustyczna, bas, mandolina, klawisze, syntezatory, hammondy
Ed Warby - perkusja
Robert Baba - skrzypce
Marieke van der Heyden - wiolonczela
John McManus - flet (13, 16, 18), flażolet (18)
Jeroen Goossens - flet (3, 5, 9, 14, 18), flet altowy (2), flet basowy (5, 14), fletnia Pana (6), didgeridoo (16), fagot (18)

Solówki na klawiszach:
Joost van den Broek - 2, 13
Martin Orford - 15
Ken Hensley - 16
Oliver Wakeman - 17

Po sukcesie projektu Star One i trasie koncertowej zwieńczonej DVD „Live on Earth” Arjen postanowił odkurzyć swój projekt Ayreon i zaangażować wokalistów (i wokalistki), którzy do tej pory nie wystąpili na wcześniejszych krążkach formacji. Większość instrumentarium tradycyjnie zagarnął Arjen, a za bębny zasiadł Ed Warby.

Tym razem fabuła znacząco różni się od poprzednich albumów. Już na początku dowiadujemy się bowiem, że główny bohater zapadł w śpiączkę po wypadku samochodowym, a w szpitalu przy jego łóżku czuwają żona i najlepszy przyjaciel. Jakby tego było mało, w głowie chorego odzywają się jego uczucia... I to właśnie stanowi o wyjątkowości konceptu. Fabuła rozgrywa się niejako na dwóch płaszczyznach. Po kilku utworach wprowadzających bohater postanawia odbyć podróż przez swe wspomnienia od dzieciństwa począwszy, aż do teraźniejszości. Towarzyszyć mu mają jego uczucia. Jednocześnie „na zewnątrz” czuwają żona i przyjaciel, do których akcja przenosi nas co jakiś czas.

Od strony muzycznej płyta jest jak zwykle różnorodna, ale jednocześnie utrzymana w arjenowej konwencji. Utwory z udziałem żony i przyjaciela zazwyczaj są lekkie w odbiorze, czasem trącą The Beatles i rockiem z przełomu lat 60. i 70. Z kolei kompozycje traktujące o umyśle głównego bohatera to już istny miszmasz. „Isolation” zachwyca lekkim intrem, walcującym riffem, folkowym motywem z fletami na pierwszym planie (podczas partii Miłości) i psychodelicznymi pasażami w drugiej części utworu. Natomiast w „Pain” dominuje przygnębiający nastrój rozjaśniony jedynie przez kolejne wejście Miłości, której towarzyszą flety i skrzypce. Pod względem konstrukcyjnym podobne do „Isolation” są jeszcze „Voices”, „Trauma” i „Confrontation”, natomiast do „Pain” można przyrównać „Childhood” i w pewnym stopniu „Betrayal”. Są też rodzynki pokroju instrumentalnego „Playground” i niemal w pełni instrumentalnego „Realization”, gdzie pałeczkę przejmuje kolejno kilkanaście instrumentów. Z kolei „Loser” spokojnie można by określić jako kawałek folk metalowy, dodatkowo zniszczył w nim solówką sam Ken Hensley.

„The Human Equation” to nie tylko wysublimowana muzyka, ale też świetnie dobrani wokaliści i wokalistki. Głównego bohatera gra James LaBrie i świetnie wpasował się w postać. Jako żona występuje odkryta przez Arjena Marcela Bovio. Jej ciepły, aksamitny głos pięknie komponuje się z tekstami. Podobnie można powiedzieć o Heather Findlay, która w roli Miłości ma za zadanie dodać otuchy i przypominać o czuwających przyjacielu i żonie. Devon Graves i Mikael Akerfeld tworzą mrożący krew w żyłach duet Agonii i Strachu.  Jako trzeci dołącza do nich Gniew przemawiający głosem Devina Towsenda, który sam skomponował swoje partie i jego wielowarstwowa wokaliza w „Pain” jest jedną z największych ozdób albumu. Głęboki głos Erica Claytona idealnie oddaje graną przezeń rolę Rozsądku, a mocne głosy Irene Jansen i Magnusa Ekwalla (Pasja, Duma) dopełniają palety emocji. Epizodycznie w roli ojca głównego bohatera występuje jeszcze ś.p. Mike Baker, natomiast najlepszego przyjaciela gra sam Arjen, który wypadł rewelacyjnie (sam zainteresowany nisko ocenia swe zdolności wokalne).

Jeżeli do wspomnianej powyżej warstwy muzycznej i wokalnej dodamy trzecią, tekstową, otrzymamy krążek dorównujący Elektrycznemu Zamkowi, o ile nie lepszy. Emocje kipią z każdego wersu, wspomnienia pozwalają cofnąć się do czasu dzieciństwa, a słuchacz ma okazję przeżyć swoisty katharsis, tak jak główny bohater wspominając blaski i cienie swej młodości, pierwszej miłości, trudnych decyzji na progu dorosłości...

Ocena: 10/10

 


5 komentarzy:

  1. Dziwnie działa na mnie ta płyta. Czasami się nią zachwycam a czasami ma ochotę ją zmienić po 3 pierwszych numerach. Jednak jak by na mnie nie oddziaływała jest to wielka rzecz.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wielka rzecz, arcydzieło. Mogę jej słuchać w kółko w ogóle się w nią nie wsłuchując- wystarcza sam fakt, że jej słucham. Poza tym jak wspomniałem w zakończeniu recenzji ogromna siła tkwi w tekstach, porównywalne wrażenie zrobiły chyba na mnie tylko liryki z zerojedynek i Strażnika Światła.

    OdpowiedzUsuń
  3. A mnie wkurza ten motyw na koniec... wiadomo o co chodzi. Jakoś całośc traci dla mnie na klimacie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Za pierwszym razem zaskakuje, ale później faktycznie wkurza.

    OdpowiedzUsuń
  5. A ja pokochałem od pierwszego przesłuchania. :)

    OdpowiedzUsuń