Ayreon - The Human Equation
Data
wydania: 24.05.2004
Gatunek:
progressive/folk metal/rock
Kraj:
Holandia
Autor
recenzji: Frodli
Tracklista:
CD 1
1. Day
One: Vigil - 1:33
2. Day
Two: Isolation - 8:42
3. Day
Three: Pain - 4:59
4. Day
Four: Mystery - 5:37
5. Day
Five: Voices - 7:10
6. Day
Six: Childhood - 5:05
7. Day
Seven: Hope - 2:47
8. Day
Eight: School - 4:23
9. Day
Nine: Playground - 2:16
10. Day
Ten: Memories - 3:57
11. Day
Eleven: Love - 4:18
CD 2
1. Day
Twelve: Trauma - 9:54
2. Day
Thirteen: Sign - 4:47
3. Day
Fourteen: Pride - 4:43
4. Day
Fifteen: Betrayal - 5:24
5. Day
Sixteen: Loser - 4:47
6. Day
Seventeen: Accident? - 5:42
7. Day
Eighteen: Realization - 4:31
8. Day
Nineteen: Disclosure - 4:43
9. Day
Twenty: Confrontation - 7:03
Skład:
Wokale:
Mikael Åkerfeldt - Fear
Mike
Baker - Father
Marcela
Bovio - Wife
Eric
Clayton - Reason
Magnus
Ekwall - Pride
Heather
Findlay - Love
Devon
Graves - Agony
Irene
Jansen - Passion
James
LaBrie - Me
Devin
Townsend - Rage
Arjen
Anthony Lucassen - Best Friend
Arjen Anthony Lucassen - gitara elektryczna, gitara akustyczna,
bas, mandolina, klawisze, syntezatory, hammondy
Ed Warby - perkusja
Robert Baba - skrzypce
Marieke
van der Heyden - wiolonczela
John
McManus - flet (13, 16, 18), flażolet (18)
Jeroen
Goossens - flet (3, 5, 9, 14, 18), flet altowy (2), flet basowy (5, 14),
fletnia Pana (6), didgeridoo (16), fagot (18)
Solówki na klawiszach:
Joost van
den Broek - 2, 13
Martin
Orford - 15
Ken
Hensley - 16
Oliver
Wakeman - 17
Po sukcesie projektu Star One i trasie koncertowej
zwieńczonej DVD „Live on Earth” Arjen postanowił odkurzyć swój projekt Ayreon i
zaangażować wokalistów (i wokalistki), którzy do tej pory nie wystąpili na
wcześniejszych krążkach formacji. Większość instrumentarium tradycyjnie
zagarnął Arjen, a za bębny zasiadł Ed Warby.
Tym razem fabuła znacząco różni
się od poprzednich albumów. Już na początku dowiadujemy się bowiem, że główny
bohater zapadł w śpiączkę po wypadku samochodowym, a w szpitalu przy jego łóżku
czuwają żona i najlepszy przyjaciel. Jakby tego było mało, w głowie chorego
odzywają się jego uczucia... I to właśnie stanowi o wyjątkowości konceptu.
Fabuła rozgrywa się niejako na dwóch płaszczyznach. Po kilku utworach
wprowadzających bohater postanawia odbyć podróż przez swe wspomnienia od
dzieciństwa począwszy, aż do teraźniejszości. Towarzyszyć mu mają jego uczucia.
Jednocześnie „na zewnątrz” czuwają żona i przyjaciel, do których akcja przenosi
nas co jakiś czas.
Od strony muzycznej płyta jest
jak zwykle różnorodna, ale jednocześnie utrzymana w arjenowej konwencji. Utwory
z udziałem żony i przyjaciela zazwyczaj są lekkie w odbiorze, czasem trącą The
Beatles i rockiem z przełomu lat 60. i 70. Z kolei kompozycje traktujące o
umyśle głównego bohatera to już istny miszmasz. „Isolation” zachwyca lekkim
intrem, walcującym riffem, folkowym motywem z fletami na pierwszym planie
(podczas partii Miłości) i psychodelicznymi pasażami w drugiej części utworu.
Natomiast w „Pain” dominuje przygnębiający nastrój rozjaśniony jedynie przez
kolejne wejście Miłości, której towarzyszą flety i skrzypce. Pod względem
konstrukcyjnym podobne do „Isolation” są jeszcze „Voices”, „Trauma” i
„Confrontation”, natomiast do „Pain” można przyrównać „Childhood” i w pewnym
stopniu „Betrayal”. Są też rodzynki pokroju instrumentalnego „Playground” i
niemal w pełni instrumentalnego „Realization”, gdzie pałeczkę przejmuje kolejno
kilkanaście instrumentów. Z kolei „Loser” spokojnie można by określić jako
kawałek folk metalowy, dodatkowo zniszczył w nim solówką sam Ken Hensley.
„The Human Equation” to nie tylko
wysublimowana muzyka, ale też świetnie dobrani wokaliści i wokalistki. Głównego
bohatera gra James LaBrie i świetnie wpasował się w postać. Jako żona występuje
odkryta przez Arjena Marcela Bovio. Jej ciepły, aksamitny głos pięknie
komponuje się z tekstami. Podobnie można powiedzieć o Heather Findlay, która w
roli Miłości ma za zadanie dodać otuchy i przypominać o czuwających przyjacielu
i żonie. Devon Graves i Mikael Akerfeld tworzą mrożący krew w żyłach duet
Agonii i Strachu. Jako trzeci dołącza
do nich Gniew przemawiający głosem Devina Towsenda, który sam skomponował swoje
partie i jego wielowarstwowa wokaliza w „Pain” jest jedną z największych ozdób
albumu. Głęboki głos Erica Claytona idealnie oddaje graną przezeń rolę
Rozsądku, a mocne głosy Irene Jansen i Magnusa Ekwalla (Pasja, Duma) dopełniają
palety emocji. Epizodycznie w roli ojca głównego bohatera występuje jeszcze
ś.p. Mike Baker, natomiast najlepszego przyjaciela gra sam Arjen, który wypadł
rewelacyjnie (sam zainteresowany nisko ocenia swe zdolności wokalne).
Jeżeli do wspomnianej powyżej
warstwy muzycznej i wokalnej dodamy trzecią, tekstową, otrzymamy krążek
dorównujący Elektrycznemu Zamkowi, o ile nie lepszy. Emocje kipią z każdego wersu,
wspomnienia pozwalają cofnąć się do czasu dzieciństwa, a słuchacz ma okazję
przeżyć swoisty katharsis, tak jak główny bohater wspominając blaski i cienie
swej młodości, pierwszej miłości, trudnych decyzji na progu dorosłości...
Ocena: 10/10
Dziwnie działa na mnie ta płyta. Czasami się nią zachwycam a czasami ma ochotę ją zmienić po 3 pierwszych numerach. Jednak jak by na mnie nie oddziaływała jest to wielka rzecz.
OdpowiedzUsuńWielka rzecz, arcydzieło. Mogę jej słuchać w kółko w ogóle się w nią nie wsłuchując- wystarcza sam fakt, że jej słucham. Poza tym jak wspomniałem w zakończeniu recenzji ogromna siła tkwi w tekstach, porównywalne wrażenie zrobiły chyba na mnie tylko liryki z zerojedynek i Strażnika Światła.
OdpowiedzUsuńA mnie wkurza ten motyw na koniec... wiadomo o co chodzi. Jakoś całośc traci dla mnie na klimacie.
OdpowiedzUsuńZa pierwszym razem zaskakuje, ale później faktycznie wkurza.
OdpowiedzUsuńA ja pokochałem od pierwszego przesłuchania. :)
OdpowiedzUsuń