niedziela, 12 grudnia 2010

Ayreon - The Universal Migrator Part II: Flight of the Migrator (2000)


Ayreon - The Universal Migrator Part II: Flight of the Migrator
Ayreon na myspace

Data wydania:
20.07.2000
Gatunek: progressive metal
Kraj: Holandia

Autor recenzji: Frodli

Tracklista:
1. Chaos - 5:11
2. Dawn of a Million Souls - 7:45
3. Journey on the Waves of Time - 5:47
4. To the Quasar (The Taurus Pulsar - Quasar 3C273) - 8:43
5. Into the Black Hole (The Eye of the Universe - Halo of Darkness - The Final Door) - 10:25
6. Through the Wormhole - 6:06
7. Out of the White Hole (M31 - Planet Y - The Search Continues) - 7:10
8. To the Solar System (Planet of Blue - System Alert) - 6:12
9. The New Migrator (Metamorphosis - Sleeper Awake) - 8:16

Skład:
Sir Russel Allen - wokal (2)
Ralf Scheepers - wokal (3)
Andi Deris - wokal (4)
Bruce Dickinson - wokal (5)
Fabio Lione - wokal (6)
Timo Kotipelto - wokal (7)
Robert Soeterboek - wokal (8)
Ian Parry - wokal (9)
Damian Wilson - wokal wspomagający (2)
Lana Lane - wokal wspomagający (4, 5, 6, 9), głos (1)
Arjen Anthony Lucassen - gitara elektryczna, gitara akustyczna, bas, mellotron, hammondy, klawisze, syntezatory analogowe
Erik Norlander - syntezatory analogowe, hammondy, klawisze
Peter Siedlach - smyczki
Ed Warby – perkusja

Solówki gitarowe:
Arjen Lucassen - 1, 4, 5, 7, 8, 9
Micheal Romeo - 2
Oscar Holleman - 4 (drugie)
Gary (Hey!) Wehrkamp – 6
Solówki klawiszowe:
Erik Norlander - 1, 3 (hammondy), 4, 5, 7
Rene Merkelbach - 4 (ostatnie)
Clive Nolan - 5 (drugie)
Gary Wehrkamp - 6
Keiko Kumagai - 9 (+solo na hammondach)

Część pierwsza oferowała słuchaczowi podróż w czasie od ostatniego człowieka na Marsie do pierwszego na Ziemi. Tym razem na tapetę została podróż przez nowo narodzony wszechświat, natomiast zaproszeni „za sitko” goście przyprawiają o zawrót głowy- sama pierwsza liga (przynajmniej od strony marketingowej). Tak, jak część pierwsza miała reprezentować „lżejszą” stronę muzyki Ayreon, tak druga odpowiada jej metalowej, cięższej części.

Aby się o tym przekonać, wystarczy kilkadziesiąt sekund. Płytę podobnie, jak poprzednią otwiera Lana Lane w roli interfejsu Dream Sequencera. Później jednak rozpętuje się gitarowo-klawiszowa burza i nic dziwnego, wszak utwór „Chaos” to muzyczna interpretacja Big Bangu, co dobitnie podkreśla wybuch na sam koniec kompozycji.

Od „Dawn of a Million Souls” rozpoczyna się zasadnicza część albumu. Kompozycje utrzymane są w podobnej stylistyce, nie ma jednak mowy o nudzie. Stronie instrumentalnej przedsięwzięcia niczego nie można zarzucić. Perkusja jest należycie nagłośniona, bas odpowiednio wysunięty do przodu (czasem wręcz wydaje się równorzędny gitarze), natomiast gitara przez niemal cały krążek toczy pasjonujące pojedynki z rozmaitej maści instrumentami klawiszowymi. Tam, gdzie zostało trochę miejsca (głównie w bardziej monumentalnych fragmentach), buczą w tle syntezatory.

Jeśli chodzi o wokalistów, to każdy dostał utwór napisany „pod siebie”, a jednocześnie udało się zachować spójność konceptu. Szkoda jednak, że gardłowi prezentują się osobno, nie zaś w niszczącej space operze. I tak sir Russell Allen niszczy w epickim, monumentalnym „Down of A Million Souls” uzbrojonym w powodujące ciarki na plecach solo klawiszowe i porażające niczym grzmot wybrzmienie gitary na końcu. Ralf Scheepers uświetnił „Journey on the Waves of Time”, utwór zdecydowanie żwawszy od poprzednika. „To the Quasar” przypadło w udziale Andiemu Derisowi. Z początku hipnotycznie, w drugiej części zdecydowanie metalowo i w finale kanonada solówek. Najbardziej znana z zaproszonych osobistości dostała niestety najbardziej nużącą kompozycję. Mowa tutaj oczywiście o Bruce’ie Dickinsonie i „Into the Black Hole”. Co prawda kompozycja nie jest żadną wtopą, ale jest zdecydowanie za długa. Fabio Lione prezentuje się w „Through the Wormhole” i świetnie mu to wychodzi. Refren zaśpiewany jest z power metalową werwą, a w tle wesoło pogrywają klawisze. Najbardziej przebojowa kompozycja „Out of the White Hole” dostała się Timo Kotipelto. Część „M31” obfituje w melodyjne, linie wokalne wspomagane świetnymi gitarami i klawiszami, prawdziwym mistrzostwem jest jednak podtytuł „Planet Y”, gdzie z racji chwytliwości spokojnie można pokiwać się barkami na boki. Na koniec zostało dwóch starych przyjaciół Arjena, czyli Robert Soeterbeck w klimatycznym „To the Solar System” oraz Ian Parry w totalnie demolującym „The New Migrator”, które śmiało można określić zapowiedzią projektu Star One.

Zbierając to wszystko do kupy okazuje się, że cały krążek trzyma ten sam wysoki poziom poza jednym odchyłem in minus („Into the Black Hole”) oraz in plus („The New Migrator”). Gdyby jednak potraktować obie części jako album dwupłytowy i postawić obok wcześniejszego dokonania („Into the Electric Castle”) i następnych („The Human Equation”, „01011001”), to Universal Migrator przegrywa z kretesem. Nadal jest to jednak Arjen Lucassen i jego wizjonerska muzyka, toteż o kompromitacji nie może być mowy.

Ocena: 9/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz