sobota, 1 stycznia 2011

Exhorder - The Law (1992)

Exhorder - The Law (1992)
Exhorder na myspace

Data wydania: 15.03.92'
Gatunek: Thrash Metal
Kraj:
USA

Tracklista:
01.    Soul Search Me    04:50
02.    Unforgiven    03:53
03.    I Am the Cross    04:33
04.    Unborn Again    02:49
05.    Into the Void (Black Sabbath Cover)    06:07
06.    The Truth    03:26
07.    The Law    04:49
08.    Incontinence    03:45   
09.    (Cadence of) The Dirge    04:31

Skład:
Kyle Thomas - wokal
Vinnie LaBella - gitara
Jay Ceravolo - gitara
Frankie Sparcello - bas
Chris Nail - perkusja

Autor recenzji:
Tomz

O swoim uwielbieniu dla muzyki Exhorder dałem już znać w poprzednim artykule na temat tej kapeli. Myślę, że nie ma sensu, powtarzać historyjek o formowaniu się zespołu, o "mocy" poszczególnych członków, czy innych rzeczach, których wiele osób wolałoby nie czytać, a od razu przejść do sedna. Postaram się przynajmniej częściowo zahamować moją wylewność. Sprawa jest prosta. W około dwa lata po pamiętnym debiucie ukazuje się kolejny album Piewców Dźwiękowego Zniszczenia (nie, nikt nie nadał im takiego miana), oczywiście nakładem gigantów z Roadrunner. W składzie studyjnym pojawia się w końcu stały basista - rozbrykany Frankie Sparcello. W zasadzie to nie znam Frankiego osobiście i nie wiem czy jest rozbrykany, ale takie na pewno są jego paluchy, gdyż muzyk to uzdolniony, co słychać na płycie. Jeżeli chodzi o inne zmiany, to na pewno uległo im studyjne brzmienie grupy, czy może raczej wyewoluowało. I tu pojawiają się schody dla jednych, dla innych zaś przyjemna ślizgawka. Potężny dół, jest cholernie nisko i gęsto. Jednocześnie zaś nie jest to typowe dołowane brzmienie z lat 90...Przy pierwszym odsłuchu raczej zdziwił mnie ten raczej nie-thrashowy sound, jednak po krótkim czasie doszedłem do wniosku, że to świetny patent. Pomimo całej tej "kopalni brzmieniowej" dźwięki nie są ani rozmyte, nawet więcej - przyjemnie gryzą w ucho. Rzecz jasna, nie każdemu przypadnie do gustu taki obrót spraw, ale jak dla mnie sprawdza się to znakomicie.

Znalazłoby się pewnie wielu takich, którzy chcieli by teraz podnieść, że ten album to groove metal i takie tam. Nie mieliby oczywiście racji. Jasne, muzyka zawarta na drugim LP poszła nieco w takim kierunku, słychać to, ale jako całość jest to nadal morderczy thrash metal, tylko, że trochę inny. Nawet jeżeli od biedy musiałbym przykleić tutaj taką nalepkę, byłoby jasne, że mielibyśmy do czynienia nie z groovem, który chowa się pod dywan ze wstydem i miną "sorry, że gramy dla dzieciaków", tylko groove, który szczerze mówi: "pierdolcie się, niszczymy wszystko dookoła". Poza tym "The Law" mogą łyknąć fani doom/sludge szkoły nowoorleańskiej, głównie mam na tu na myśli Crowbar w wersji mocniej zmotoryzowanej. Ale oczywiście tak być nie musi...
Wiadomo, że "The Law" nie sieje takiego zniszczenia jak debiut, ale to żadna hańba. Biorąc pod uwagę, że większość zespołów metalowych świata nie może się poszczycić krążkiem choć w połowie tak dobrym jak "Slaughter in the Vatican", wstydzić się nie ma czego.
Tym razem panowie postawili w większym stopniu na ciężar i siłę, aniżeli na szybkość i ostrość, choć te atrybuty również tu występują i to w dużych ilościach. Złoża agresji, wkurwienia wręcz pozostały niezmienione. Wszystko jest tu na swoim miejscu. Gitarzyści łoją swoimi wiosłami jakby postradali rozum, przez większość czasu nie dając słuchaczowi zaczerpnąć świeżego powietrza, tworzą duszny i bezlitosny gwar. Gdzieniegdzie Vinnie i Jay zarzucają krótkimi, dosyć ładnymi zagrywkami na czystym kanale, co potęguje tylko chorą atmosferę, gdyż zaraz potem wszyscy muzycy wracają do srogiego napierdalańska. Nie jest to może coś nowego, ale dzięki temu, płyta nabiera momentami progresywnego/połamanego klimatu. Oczywiście w przybliżeniu, nie spodziewajcie się żadnych Toxików czy Atheistów heheh. Doskonale w to wszystko wpisuje się frontman Exhordera - niezastąpiony Kyle Thomas (który zahaczył nawet o legendarne Trouble). Pan Thomas udoskonalił swój agresywny i przecież dobrze wyszlifowany już śpiew. Pojawia się w nim więcej powietrza, przestrzeni i nawet klasycznego podejścia do sprawy, choć wokalista nadal urywa łeb. Tym razem robi to nawet precyzyjniej. Nie mniejsze wrażenie robi tutaj perkusista Chris Nail. Koleś molestuje swoje stopy....źle to zabrzmiało. Jeszcze raz... Koleś napastuje podwójną stopę jak szaleniec. O umiejętnościach basisty zaś już wspominałem. Dodajcie do tego wszystko szerszy zakres dojrzalszych tesktów (nie tylko religia, ale także polityka i życie...a raczej śmierć hehhe) i macie już obraz muzyki zawartej na "The Law". Oczywiście nie byłbym sobą gdybym wam tego obrazu nie sprecyzował, dlatego jeżeli jeszcze nie wymiękliście, to czytajcie dalej.
Pierwszym uderzeniem jest tutaj "Soul Search Me". Na pierwszy plan wysuwa się tutaj ekstremalne bicie perkusyjne na dwie stopy w wykonaniu Chrisa Naila. Utwór sprawia wrażenie trochę chaotycznego, ale jest to chaos jak najbardziej kontrolowany, co dla mnie jest wyłącznie plusem. Kawałek kończy się jakby chłopaki z Exhordera grali funeral doom. To wgniata w ziemię...
Następny numer to "Unforgiven". Nie kojarzcie tylko tego z łzawą balladą Metalliki. Wałek Exhordera pojawił się już na demówce "Get Rude" z 1986. Tutaj jest rzecz jasna znacznie cięższy i bardziej napastliwy. Refren zawsze kojarzył mi się z brutalniejszą wersją świetnego "Lesson in Violence" Exodusa. Ale to zupełnie inna kompozycja i zupełnie inny wymiar. Ponadto skomplikowana rzecz, ogarnijcie te wszystkie części składowe i czadową solówkę.
Kolejnym "utworkiem" zostało "I am the Cross". Diabelsko ciężki i jednocześnie bardzo dynamiczny. Kojarzyć może się z nieco nowocześniejszym metalem, ale i tak ta tłusta ściana dźwięku zmiecie wszystkie utwory tego typu z powierzchni ziemi. Zwróćcie uwagę na interesująco rozpisane linie melodyczne wokalu.
Czwarty kawałek to mój osobisty faworyt. Szarpiąca się na wszystkie strony rytmika, Kyle Thomas wybijający się miejscami na szczyty metalowej dykcji....Popisowe, zahaczające o jazz bassy Franka Sparcello grane metodą slap. Ponadto ostry przypierdziel będący połączeniem thrashu...i funky. Jak to doskonale buja, kładzie na łopatki, a co najważniejsze jest to fuzja zrobiona ze smakiem, klarowna i budząca czystą radość. Jeżeli myślicie, że Red Hot Chili Peppers to funk metal, to czekajcie, aż zniszczy was ta maszyna, zatytułowana "Unborn Again".
Biorąc pod uwagę klimat tego albumu i to jakie inspiracje mieli muzycy z Exhordera nie powinien dziwić wybór covera jaki się tu znalazł - panowie zagrali na swoją modłę genialne "Into The Void" Black Sabbath. Wiadomo, że zawsze ciężko jest mówić, czy coś przewyższa oryginał czy nie, z tego prostego względu, że największym trudem jest stworzenie danej kompozycji. Jednak pod względem czysto muzycznym chyba bardziej rusza mnie właśnie wersja chłopaków z Luizjany. Ten dół, energia, sianie zniszczenia...i idealne wokale Kyle'a Thomasa, który sporo tu namieszał i zmodyfikował. Na kolana.
Numer szósty to "The Truth". W dużej mierze kompozycja ta to wręcz niesamowicie szybka i intensywna petarda, a tłuste zwolnienia tylko wzmagają efekt zabójczego pędu. Młócąca końcówka w połączeniu z mistycznymi niemal gitarami daje świetne wrażenie rozdwojenia jaźni.
Następny kawałek to utwór tytułowy. Na pewno wolniejszy niż poprzednik, całość skupia się tutaj na szorstkości i przytłaczającym feelingu gitar. W środku czeka nas niemal piękny, atmosferyczny odjazd kompozycyjny, co rzecz jasna uwydatnia potęgę i ciężar reszty utworu, nawet jeżeli nie jest to najlepsze dokonanie Exhordera - i tak jest potężnie.
Ósma kompozycja zwie się "Incontinence". W sumie jest to przemianowany i nieco ulepszony "Bestial Noise - Wake The Dead" z demówki "Get Rude". Jest to utwór instrumentalny, który nie został stworzony po to, aby zawstydzać inne zespoły techniką i wysmakowanymi solówkami. Ten walec opowiada pewną zapamiętywalną muzyczną historię, tylko, że bez wokalu. Mi np. kojarzy się z totalnie brutalną, barbarzyńską wyprawą wojenną. Miejscami jest tak wściekle, że można popuścić. Serio!
Z płyta żegnamy się przy dźwiękach zajebistego "(Cadence of) The Dirge" (po polsku mniej więcej "takt pieśni żałobnej"). Jest to potężny i zły walec. A raczej połączenie czołgu i karawany. Posępna, cmentarna atmosfera wraz z gęstym biciem perkusyjnym doskonale obrazują czyhającą wszędzie śmierć. Przestrzenne, przeciągłe wokale Thomasa dodają tutaj czegoś nie osiągalnego dla innych zespołów thrash, groove czy nawet sludge metalowych. Miejscowe wybuchy złości i szału muzyków nadają utworowi wyższego, idealnie zobrazowanego przez tekst wymiaru. Całość kończą odpływające w dal czyste gitary.
Choć i tak znajdą się tacy, którzy powiedzą, że to zbyt monotonne hahahaha.
I tak właśnie wygląda drugi i jak dotąd ostatni album Exhordera. Jak wiadomo - na szczęście reaktywowanego w roku 2008. "The Law" to rozczarowanie dla gorliwie oczekujących dosłownej kontynuacji debiutu. Takim wymaganiom nie da się sprostać. Z resztą czy ten album brzmi jak próba zrobienia drugi raz tego samego? Nie. I chwała im za to. Jako nagranie metalowe "The Law" broni się znakomicie i wracam do niego niemal tak często jak do pamiętnego debiutu. W prawdzie członkowie zespołu nie byli w pełni zadowoleniu z efektu końcowego - jak i w przypadku "Slaughter..." - ale kto by ich tam słuchał ;)
Czy mam nadzieję na następną płytę? O tak! I to ogromną...w prawdzie nowe kawałki zostaną prawdopodobnie nagrane już bez Chrisa Naila - który na "The Law" pokazuje wielu pałkerom swojego pokolenia gdzie ich miejsce - ale jego następca Seth Davis, to również wyśmienity muzyk. Nagrania koncertowe pokazują Exhorder w świetnej formie...czekamy zatem.

Ocena: 9/10

3 komentarze:

  1. Czekamy, czekamy... Unborn Again i wszystko jasne - nastoletnie fanki Pantery idą siusiu i nie wracają :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Choć uwielbiam Panterę, to co napisałem jest prawdą. Exhorder to dużo silniejszy wpierdol, w ogóle śmieszą mnie te typki z różnych magazynów rzucające tekstami: "Pantera grała ekstremalny metal, jeszcze zanim ludzie zaczęli to tak nazywać". Dajcie spokój...To coś na co mogą się nabrać ludzie znający metal wyłącznie z "Headbanger's Ball".

    OdpowiedzUsuń
  3. Roznica miedzy Pantera a Exhorder jest taka ze Vulgar do dzisiaj brzmi bardzo swiezo a Exhorder wtórnie.

    OdpowiedzUsuń