niedziela, 13 lutego 2011

Vengeance Rising - Released Upon The Earth (1992)


Bez bożej iskry


Data wydania: 1992
Gatunek: Thrash/Death Metal
Kraj: USA


Tracklista:
1. Help Me 06:17
2. The Damnation of Judas And The Salvation of The Thief
03:14
3. Released Upon the Earth
02:02
4. Human Dark Potential
04:18
5. Instruments of Death
03:46
6. Lest You Be Judged
03:47
7. Out of Bounds
03:27
8. Bishop of Souls
05:24
9.
Tion 02:59
10. You Will Be Hated 04:37


Skład:
Roger Martinez - wokale, gitara rytmiczna, prowadząca oraz bas
Johnny Vasquez - perkusja
Jamie Mitchell - gitara prowadząca
Simon Dawg (aka George Ochoa) - gitara rytmiczna
"Manic" Joe Monsorb'nik - bas


Gościnnie:
Gordon Martinez, David Fuentes, Jimmy Brown, David Vasquez, Victor Macias, Steve Rowe, Michael Kramer, David Portillo - wokale "poboczne" w utworach numer 3, 8 oraz 9


Autor recenzji: Marko

"Boski" Roger chyba w końcu zrozumiał, że ciągnąc ten zespół samotnie nie byłby w stanie utrzymać dłużej legendy Vengeance Rising przy życiu. Do nagrania nowej płyty zaprosił więc wielu znanych na scenie chrześcijańskiego metalu muzyków. Na "Released Upon The Earth" oprócz Rogera Martineza (odpowiedzialnego w dalszym ciągu za wokale, część solówek, parti rytmicznych gitary oraz basu) w składzie grupy znaleźli się: Jamie Mitchell (gitara solowa), Simon Dawg (gitara rytmiczna), Joe Monsorbnik (bas) oraz Johnny Vasquez (perkusja). Należałoby wyjaśnić, że Simon Dawg to tak naprawdę Jimmy P. Brown II (lider Deliverence), a Joe Monsobrnik to Victor Macias (członek Tourniquet). Ponadto Victor Macias oraz Jimmy Brown wraz z innymi zaproszonymi gośćmi (Gordon Martinez, David Fuentes, David Vasquez, Steve Rowe, Michael Kramer i David Portillo) udzielali się w chórkach trzech utworów ("Released Upon The Earth", "Bishop of Souls" oraz "Tion"). Inżynierem dźwięku został George Ohoa, były gitarzysta Deliverance. Album "Released Upon The Earth" ukazał się w 1992 roku.



Do tego materiału podchodziłem już z wyższymi oczekiwaniami niż poprzednio. Pomyślałem, że skoro lider VR zaciągnął do współpracy tylu cenionych muzyków, efekt ich wysiłków MUSI być lepszy, niż miało to miejsce w przypadku nieudanego poprzednika. No i, ku mojej radości, tak też się stało, chociaż rezultat końcowy nie wprawił mnie w stan euforii...

Tak więc, co można napisać o materiale który znalazł się na "Released Upon The Earth"? Na pewno jest on bardziej urozmaicony niż ten z "Destruction Comes", na którym to czasami ciężko było odróżnić od siebie poszczególne kawałki. Podobno Martinez odgrażał się przed wydaniem tej płyty, że będzie ona pełna ekstremalnej sieczki. Na szczęście kudłacz trochę przesadził i muzyka, która znalazła się na tym wydawnictwie, to w większości dalej thrash metal, chociaż faktycznie, tym razem z większą ilością elementów stricte death metalowych, niż to miało miejsce w przeszłości. Za przykład może służyć intensywny "Human Dark Potential", który to zarówno wokalnie, jak i muzycznie jest czystym (brudnym?) ochłapem death metalowego mięcha! Jednak bez obaw, to jedyny rodzynek tego typu na płycie i takiej totalnej sieki słuchacz (dzięki Bogu?) nie uświadczy tutaj zbyt dużo. 
 
Ciągoty Martineza do ekstremy były jednak mocno widoczne w jego partiach wokalnych. Szalony Roger tylko w trzech kawałkach (dwa pierwsze oraz "Tion") użył swojej "normalnej" barwy głosu. W utworze "Bishop Of Souls" wymieszał charakterystyczne dla niego, lekko "szczekanie" wokale z growlującymi, a w pozostałych numerach jego popisy to głęboki, niski, typowo deathowy growl, co było dla mnie za pierwszym razem dość mocno zaskakujące... Czy to aby na pewno ten sam Roger Martinez?! Czasami ciężko w to uwierzyć... 
 
Na szczęście są na tym albumie elementy bardziej typowe dla wcześniejszej twórczości grupy, np. w dalszym ciągu jest całkiem sporo solowych popisów gitarzystów. Są one trochę lepsze niż na "Destruction Comes", ale czy prezentują wyższy poziom niż te, które znalazły się na dwóch pierwszych wydawnictwach Vengeance Rising? Śmiem wątpić... 
 
Same kompozycje, które w większości zbudowano z całkiem niezłych, choć mało wymyślnych, thrashowych riffów, utrzymane są na dość dobrym poziomie. Czasami nawet (niestety rzadko) zaskakują, jak na przykład "The Damnation of Judas And The Salvation of The Thief" - szybki, thrashowy wymiatacz, w strukturę którego dwukrotnie wpleciono akustyczne fragmenty. Urozmaicenie ciekawe, szkoda tylko, że sam utwór niespecjalnie porywa. 
 
Na albumie, po raz drugi w historii kapeli, znalazł się również numer instrumentalny. Kawałek zatytułowany "Out of Bounds", oparty na dobrych, wpadających w ucho riffach i niezłych solówkach, chyba nie przyniósłby wstydu nawet staremu składowi grupy, chociaż jestem pewien, że owy klasyczny skład bardziej by go rozbudował i lepiej zaaranżował... 
 
Niestety, ekipie Rogera przydarzyło się na „Released Upon The Earth” również kilka wyraźnie chybionych strzałów. Taki "Help me" to praktycznie ponad 6-minutowe intro do płyty, utwór właściwie pozbawiony wokalu, z ciągnącą się przez cały numer, bardzo długą solówką. Po co komu takie coś na samym początku krążka? Bardzo dziwny kawałek na rozpoczęcie albumu, już bardziej pasowałby jako jego zakończenie. Pędzące „Bishop Of Souls” oraz ”Tion”, utrzymane w „sieczkowej” konwencji poprzedniej płyty, również nie robią zbyt wielkiego wrażenia... Trzeba jednak uczciwie przyznać, że jeśli chodzi o jakość kompozycji, tym razem udało się Rogerowi uniknąć większych wtop, co oczywiście cieszy, ale mając w pamięci dwa pierwsze, bardzo dobre krążki Vengeance Rising, ciężko skakać z tego powodu z radości. 
 
Na koniec kilka słów o produkcji krążka. Gitary brzmią całkiem nieźle, może momentami trochę "metalicznie", ale na pewno soczyściej niż wcześniej, natomiast sound perkusji, chociaż daleko mu do określenia "bardzo dobry", również jest krokiem naprzód w porównaniu z poprzednim albumem. Pod tym względem wstydu nie ma.

Podsumowując: Podczas trwania utworu "Help Me" momentami w tle słychać krzyki Martineza: "Help me, somebody please help me! Can't anybody hear me!? Help me!". Bardzo wymowny tekst... Na szczęście koledzy pomogli mu i tym samym pomysł Rogera polegający zaproszeniu do współpracy utalentowanych gości nawet wypalił. Nie jestem pewien, jaki był ich wpływ na kompozycje, ale myślę, że bez nich ten krążek prezentowałby się dużo gorzej. "Released Upon The Earth" to album lepszy niż "Destruction Comes", ale z pewnością nie rewelacyjny. Na pewno nie może się on równać z dwoma pierwszymi, klasycznymi dziełami Vengeance Rising. 
 
Jest to nawet niezły thrash/death metalowy stuff, chociaż może bez tej "bożej iskry", która pozwoliłaby mu się jakoś wyróżnić z grupy wydawnictw "zaledwie poprawnych".

Faworyci: Released Upon the Earth, Out of Bounds, You Will Be Hated

Na zachętę:


Ocena: 6/10

5 komentarzy:

  1. Był to "łabędzi śpiew tej grupy", a jej dalsza historia to materiał na niezłą komedię...

    OdpowiedzUsuń
  2. Chyba tracklista jest jakaś dziwna....
    Ja z tego albumu znam tylko "Lest you be judged"....i zajebiście mi się podoba!

    OdpowiedzUsuń
  3. O, dzięki, że zwróciłeś mi uwagę - nieopatrznie wkleiłem tracklistę z poprzedniego albumu :D

    BTW. wrzuciłem Lest... do numerów na zachętę, ale ja polecam dwie pierwsze płyty ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Na razie nie mam czasu, ale kiedyś...(w końcu) wysłucham haha.
    http://www.youtube.com/watch?v=rMCszoP0kVM&feature=related szaleńśtwo! kiedyś myślałem, że już tutaj porzucili wiarę :P
    Ogólnie nie wiem dlaczego na Metal-archives w opisie motywów tekstowych widnieje łatka ...satanism/atheism (now) skoro jak się orientuję nie wydali żadnej płyty w tym klimacie...chyba, że Martinez pozmieniał teksty na koncerty :D W ogóle to on wyda jakiś materiał o takim zabarwieniu lirycznym? (no, byle bez durnego satanizmu).

    OdpowiedzUsuń
  5. "http://www.youtube.com/watch?v=rMCszoP0kVM&feature=related szaleńśtwo! kiedyś myślałem, że już tutaj porzucili wiarę :P"

    Na maxa polewkowy teledysk - pochodzi z poprzedniej płyty kapeli, dla mnie to cienkie grzanie, najsłabszy album... Oczywiście Martinez (i jego najemnicy zapewne też) był wtedy wojowniczym chrześcijaninem :)))

    "Ogólnie nie wiem dlaczego na Metal-archives w opisie motywów tekstowych widnieje łatka ...satanism/atheism (now) skoro jak się orientuję nie wydali żadnej płyty w tym klimacie..."

    No właśnie nic nie wydali... Pewnie ktoś to wpisał opierając się jedynie na wywiadach z Rogerem M., w którym mówił, że NOWY materiał lirycznie jest ukierunkowany w tamte strony...

    "chyba, że Martinez pozmieniał teksty na koncerty :D"

    Po zmianie wiary przez Kudłacza nie było żadnych koncertów Vengeance Rising :D

    "W ogóle to on wyda jakiś materiał o takim zabarwieniu lirycznym? (no, byle bez durnego satanizmu)."

    BÓG RACZY WIEDZIEĆ :P :D Nieprzewidywalny koleś, nie wiadomo co się z nim dzieje aktualnie, tak więc wątpię, aby cokolwiek miał wydawać... Może to i lepiej :)

    OdpowiedzUsuń