Niemiecki klan w natarciu
Data wydania: 25.08.1996
Gatunek: Heavy Metal
Kraj: Niemcy
Tracklista:
1. The
Brave - 2:23
2. Scotland
United - 4:35
3. The Dark
of the Sun - 4:32
4. William
Wallace (Braveheart) - 5:01
5. The
Bruce (The Lion King) - 6:57
6. The
Battle of Flodden - 4:06
7. The
Ballad of Mary (Queen of Scots) - 4:59
8. The
Truth - 3:50
9. Cry For
Freedom (James the VI) - 3:16
10. Killing
Time - 2:52
11.
Rebellion (The Clans Are Marching) - 4:05
12. Culloden Muir - 4:08
13. The
Fall of the Brave - 1:56
Skład:
Chris
Boltendahl - wokal
Uwe Lulis - gitara
Tomi Gottlich - bas
Stefan Arnold - perkusja
Autor recenzji: Frodli
Są takie kapele, które istnieją i nagrywają płyty przez
dwie-trzy dekady, ale żaden z krążków nie zapisuje ich złotymi zgłoskami na
kartach historii metalu. Panowie z Grave Digger zaleźli sposób, by nie znaleźć
się w tym gronie. Po udanym powrocie „The Reaper” oraz nie gorszym „Heart of
Darkness” wydali trzy płyty nazywane Trylogią Średniowieczną. Wielu za
najlepszy uznaje dług ograj otwierający ów fascynujący cykl, czyli „Tunes of
War”.
Przeklimatyczne intro z miejsca
zdradza, jakiego regionu świata będzie dotyczył album. Dwie minuty dudziarskiej
magii wspomaganej stopniowo sekcją rytmiczną i gitarą płynnie przechodzi w
pierwszą kompozycję. Chwytliwy riff, epicki refren i świetne solo dopełnione
głosem będącego w życiowej formie Chrisa stanowią otwarcie, którego nie można
było dokonać lepiej. Styl ten kontynuowany jest w „The Dark of the Sun”, które
w zasadzie można komplementować tymi samymi słowami, co poprzednika. Jeszcze
smaczniejszy kąsek czeka na słuchacza w „William Wallace”. Spokojny początek
przeradza się w riff torpedujący słuchacza, a patent w trzeciej zwrotce z
refrenem w tle zasługuje na najwyższe uznanie. Zupełnym przeciwieństwem jest
majestatyczny, epicki „The Bruce”. Opatrzona szóstką kompozycja „The Battle of
Flodden” ginie w natłoku innych hitów i można ją uznać za najsłabsze ogniwo
krążka. Piękna, smutna ballada z delikatnymi symfonizacjami to „The Ballad of
Mary”, jeden z bardziej znanych utworów Grabaża. Po pięciu minutach subtelności
przychodzą trzy rzeźnickie kawałki z rzędu, a następnie jeden z najlepszych
kawałków Grave Diggera w historii, czyli epickie „Rebellion”. Fabułę albumu
zamyka „Culloden Muir”, po którym wysłuchujemy outra, którego tytuł jest smutną
parafrazą intra.
Nagrywając „Tunes of War” Boltendahl i spółka udowodnili, że muzykę określaną jako kwadratowy i oklepany
niemiecki heavy metal można wynieść na poziom wyższy, niż kolejny taki sam
album. Choćby z tego powodu należy sięgnąć po ten krążek, słusznie już
określany legendarnym.
Ocena: 9/10
Mistrzostwo topornego niemieckiego heavy i chyba najlepsza płyta jaka ukazała się w tym nurcie ;) Klasyk!
OdpowiedzUsuń