Stream of Passion - Embrace the Storm
Data wydania: 24.10.2005
Gatunek: melodic progressive metal
Kraj: Holandia
Tracklista:
1. Spellbound – 3:33
2. Passion – 5:19
3. Deceiver – 5:08
4. I'll Keep On Dreaming – 3:44
5. Haunted – 4:30
6. Wherever You Are – 5:07
7. Open Your Eyes – 5:13
8. Embrace the Storm – 4:11
9. Breathing Again – 3:37
10. Out in the Real World – 4:31
11. Nostalgia – 3:07
12. Calliopeia – 5:38
Skład:
Marcela Bovio - wokal, skrzypce
Arjen Lucassen - gitara
Lori Linstruth - gitara
Johan van Stratum - bas
Alejandro Millán - fortepian, keyboard
Davy Mickers - perkusja
Autor recenzji: Frodli
Po nagraniu genialnego „The Human
Equation” Arjen Lucassen był tak zachwycony głosem i osobą Marceli Bovio, że
postanowił zmontować jej zespół. Projekt okazał się o tyle nietypowy, że
zamiast urządzać sesję nagraniową w jednym miejscu, muzycy przesłali swoje
partie do Arjena, który wszystko ogarnął i tak powstało „Stream of Passion”.
Już intro płyty sugeruje, że
będziemy mieli do czynienia z płytą inną dotychczas nagranych przez Arjena.
Niskie dźwięki bębnów, hipnotyczne zaśpiewy Marceli i skrzypce tworzą liryczny
klimat będący kwintesencją zamysłu muzyków- wyrazić emocje poprzez muzykę.
Swoją drogą jest to ciekawe nawiązanie do albumu „The Human Equation”, którego
bohaterami byli m.in. wokaliści wcielający się w uczucia głównej postaci.
Pierwsza pełnoprawna kompozycja
„Passion” demoluje klimatem. Utwór wyposażony jest w riff “Isis and Osiris” i z
minuty na minutę się rozkręca. Większość albumu utrzymana jest w hipnotycznych,
sennych klimatach i „Deceiver” jest tego zapowiedzią. Chwytliwy refren i
krótkie, ale treściwe solo Lori są największymi atutami kompozycji. „I'll Keep
On Dreaming” zapada w pamięć głównie z powodu duetu pianino + Marcela, solówka
jest natomiast bardzo melancholijna. Odrobinę ekstrawagancji mamy w „Haunted”,
bo zwrotki są śpiewane po hiszpańsku, w ojczystym języku wokalistki. Refren jak
zwykle anielski, zaś Arjen dołożył riff ze swego repertuaru. Dalsze cztery
kompozycje to niestety spadek formy, dopiero „Out in the Real World” wraca z
ciekawym graniem w stylu „Passion”. Taka powinna być cała płyta. „Nostalgia” to
hiszpańskojęzyczny smęt, a „Calliopeia” to Arjenowa propozycja na sam koniec.
Trzeba przyznać, że mariaż Arjena
i Marceli średnio się udał. Z jednej strony mamy melancholię i granie na
emocjach, z drugiej wydaje się to momentami zbyt smętne i przesłodzone, by
mogło bawić na dłuższą metę. Osobiście uznaję go za najsłabszy side project
Arjena. Jest to także jedyny, który funkcjonuje dalej po jego odejściu, czego
dowodem wydany w 2009 roku album „The Flame Within”. Dla fanów Arjena rzecz
obowiązkowa choćby na jeden raz.
Ocena: 7.5/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz