sobota, 26 lutego 2011

Mortification - Break The Curse 1990 (1990/1994)



Diabelska metamorfoza


Data wydania: 1990 (pod nazwą Light Force)/1994 (jako Mortification)
Gatunek: Thrash/Death Metal
Kraj: Australia


Tracklista:
1. Blood Sacrifice 03:37
2. Brutal Warfare
04:02
3. Impulsation
04:30
4. Turn
00:57
5. New Beginnings
02:37
6. Break The Curse
02:38
7. Illusion Of Life
04:56
8. Your Last Breath
03:25
9. Journey Of Reconciliation
04:27
10. The Majestic Infiltration of Order
01:08
11. Butchered Mutilation (bonus) 04:47


Skład:
Steve Rowe – wokal, bas
Cameron Hall – gitara, poboczne wokale
Jayson Sherlock - perkusja, poboczne wokale


Autor recenzji: Marko

"Mortification? A cóż to jest tak naprawdę? Jak się to ma do dokonań kultowego Light Force? Hmm... Okładka jakaś taka niejednoznaczna... Czy to heavy metal? Może speed metal? Włączmy to cudeńko i przekonajmy się... O Boże!!! Co to ma być?! To na pewno ten koleś z Light Force??!"

Gdyby utwory te ukazały się od razu w 1990 roku jako pierwszy longplay death metalowej załogi z Antypodów, to z pewnością taka właśnie byłaby reakcja mniej zorientowanych fanów poprzedniej grupy Steve'a Rowe'a.




Korzenie Mortification sięgają połowy lat 80tych i speed metalowej grupy Light Force, której to założycielem i basistą był późniejszy lider omawianej formacji, Steve Rowe. Light Force nagrał w sumie dwa pełne albumy oraz trzy dema i odniósł w swoim kraju dość znaczny sukces. Około 1990 roku zespół się rozpadł, ale mimo tego Steve Rowe postanowił niemal od razu go wskrzesić i wraz z nowym gitarzystą Cameronem Hallem oraz nowym perkusistą Jaysonem Sherlockiem nagrał pod szyldem Light Force ostatnią taśmę demo, zatytułowaną "Break The Curse". Demówka ta zawierała muzykę diametralnie różną od wcześniejszych dokonań Light Force, toteż po jej wydaniu grupa postanowiła zacząć z czystym kontem i zmieniła nazwę na Mortification.

Parę lat później, a dokładniej w 1994 roku, w czasie gdy zespół odniósł już sukces na świecie, Metal Blade wznowił wspomnianą wyżej taśmę demo jako album Mortification zatytułowany "Break The Curse 1990". Wydawnictwo to posiadało zremasterowany dźwięk, nowa okładkę oraz utwór bonusowy, zarejestrowany w 1993 roku. 

Z czym więc mamy tutaj do czynienia?

Wyraźnie słychać, że Mortification był tutaj pod wpływem pierwszych poczynań Kreatora, Destruction oraz Vengeance Rising. Nie sądzę jednak, żeby komukolwiek, kto zasiądzie do słuchania tej płyty to jakoś przeszkadzało. "Charczący", brudny wokal Steve'a Rowe'a wielu słuchaczom może kojarzyć się z wczesnym Petrozzą oraz Rogerem Martinezem, natomiast instrumentalnie materiał zawarty na tym wydawnictwie to po prostu całkiem niezły, surowy, przybrudzony thrash metal, z pewnymi wpływami heavy i przede wszystkim death metalu. Mieszanka ta, oparta z reguły na dość przebojowych (oczywiście w ramach gatunku) riffach, przy których głowa sama kiwa się do muzyki (najlepszy przykład - megachwytliwy "Brutal Warfare"), pozbawiona jest zbytnich udziwnień i komplikacji. Ot typowy, szczeniacki debiut!

Większość kawałów jest dosyć szybka, zdarzają się jednak odstępstwa od tej normy, czego dobrym przykładem jest utrzymany w średnim tempie, momentami nawet dość melodyjny "Impulsation". Właśnie, melodyjność... Na pewno warto wspomnieć, że panom z Mortification udało się na tym demie/krążku umiejętnie połączyć melodyjne, wręcz heavy metalowe (pozostałości stylu Light Force?) zagrywki z brutalnymi fragmentami. Przykładowo taki "New Beginnings" łączy w sobie chwytliwy riff z ekspresyjnymi, pełnymi blastów momentami, a tytułowy "Break The Curse” brzmi trochę tak, jakby Lemmy zapragnął ze swoim Motorheadem wymiatać w sposób bardziej ekstremalny niż ma to miejsce na co dzień. Takich wtrętów jest naprawdę sporo, „Your Last Breath” na przykład zaskakuje wyraźnymi, melodyjnymi partiami basu.


Żeby jednak nie było zbyt słodziutko, znalazły się tu nawet dwa utwory stricte grind core'owe - trwający niespełna minutę "Turn" oraz ledwo przekraczający granicę 60 sekund "The Majestic Infiltration of Order", z doprawdy zabójczym tekstem. Myślę, że obydwa były zainspirowane podobnymi utworami z debiutanckiego krążka Vengeance Rising.


Być może ktoś pomyśli, że trochę za duży jest tutaj rozstrzał stylistyczny, ale bez obaw - wcale tak nie jest. Materiał brzmi bardzo spójnie i wszystko jest utrzymane w jednolitym, dość mrocznym klimacie. Gdyby nie specyficzne teksty grupy, można by nawet napisać, że z tych kawałków zionie siarką :D


W wersji z 1994 roku jako bonus dodany został utwór "Butchered Mutilation" (znalazł się również na składance "Death is Just the Beginning"). To już dojrzały, brutalny, death metalowy Mortification pełną gębą, z lepszym brzmieniem, gęstą perkusją, dobrymi riffami i głębokim growlem. Naprawdę świetny kawałek.



Podsumowując: Album ten to nic innego, jak po prostu korzenie metalowej legendy z Australii. Trzeba przyznać, że są to udane początki i chociaż większość nagranych tutaj kawałków znalazła się później w lepszych wersjach na kolejnych płytach grupy, nie sposób nie docenić materiału, który znalazł się na "Break The Curse". Być może niektórzy te surowsze wersje ocenią nawet wyżej, niż te późniejsze... W każdym bądź razie polecam ten materiał fanom wczesnego Kreatora, Destruction oraz wszystkim tym, którzy lubią pławić się w początkach death metalu.

Faworyci: Brutal Warfare, Illusion of Life, Journey of Reconciliation

Na zachętę:


Ocena: 7.5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz