środa, 9 lutego 2011

Iron Maiden - Piece of Mind (1983)

Kultowy kwintet w komplecie

Data wydania: 16.05.1983
Gatunek: Heavy Metal
Kraj: Wielka Brytania

Tracklista:
1. Where Eagles Dare - 6:10
2. Revelations - 6:48
3. Flight of Icarus - 3:51
4. Die With Your Boots On - 5:28
5. The Trooper - 4:11
6. Still Life - 4:55
7. Quest for Fire - 3:41
8. Sun and Steel - 3:26
9. To Tame a Land - 7:25

Skład:
Bruce Dickinson - wokal
Dave Murray - gitara elektryczna
Adrian Smith - gitara elektryczna
Steve Harris - bas
Nicko McBrain - perkusja

Autor recenzji: Frodli

„The Number of the Beast” okazał się dla Iron Maiden olbrzymim artystycznym i komercyjnym sukcesem. Nic więc dziwnego, że chcąc podtrzymać koniunkturę, czwarty rok z rzędu zespół wypuścił nowy materiał.

Najistotniejszą różnicą w stosunku do poprzedniej płyty była zmiana perkusisty. Clive Burr musiał ustąpić miejsca Nicko McBrainowi z francuskiego Trust, zaś sam Clive do tegoż Trust trafił. Na „Piece of Mind” narodził się tzw. klasyczny skład Iron Maiden, który miał  czarować fanów przez następne pięć lat, ale nie wyprzedzajmy faktów. Co za tym idzie, wraz ze składem narodziło się charakterystyczne brzmienie, którego przebłyski w dokonaniach późniejszych kapel będzie się zwało „ajronowaniem”.

Pierwszy utwór atakuje słuchacza bębnami niczym salwa z karabinu maszynowego. Porównanie jak najbardziej trafne, gdyż „Where Eagles Dare” traktuje o drugiej wojnie światowej. Swoją drogą tekst gra tutaj drugorzędną rolę, gdyż najwięcej do powiedzenia mają panowie McBrain, Murray i Smith. Dodatkowym smaczkiem są dźwięki serii z karabinu maszynowego w tle. Drugi utwór to pierwsza kompozycja Bruce’a dla zespołu i należy przyznać, że bardzo udana. Gitary suną powoli przez kilka minut, przyspieszają, zwalniają, po czym spuszczają łomot kapitalnymi solówkami i budują nastrój w klimatycznej codzie. Sam wokalista również pokazuje się z jak najlepszej strony. W genialnym „Flight of Icarus” objawia się dyżurny dostawca kompozycji dla zespołu (poza Harrisem solo lub w kombinacji z pozostałymi muzykami), a mianowicie Dickinson (kolejny raz wyżyny umiejętności) & Smith (niesamowite solo). W uszy rzuca się także soczysta, dudniąca gra Steve’a. „Die With Your Boots” to solidna heavy metalowa jazda z interesującymi chórkami i standardowo miażdżącymi popisami na wiosłach. Jeśli na tym krążku można wyróżnić zdecydowanego killera, jest nim bez wątpienia kompozycja pośrodku tracklisty, czyli „The Trooper”. Genialny riff, charakterystyczna partia perkusji, praca basu i wirtuozerskie solówki składają się na jeden z największych hitów zespołu. „Still Life” rozpoczyna backmaskingowana wiadomość Nicko dla tych, który uważają zespół za satanistów po nagraniu poprzedniej płyty. Właściwy kawałek rozkręca się powoli tak, by słuchacz mógł się nim delektować. Cudowne. Wyśrubowany poziom albumu trzyma „Quest For Fire” noszący pewne znamiona epickości. Z kolei „Sun and Steel” to radosna twórczość w klimacie „The Troopera”, czyli szybko, przebojowo i do przodu. Na ostatku inspirowane „Diuną”  Franka Herberta „To Tame a Land”.

„Piece of Mind” to przełomowy krążek dla Iron Maiden. Dzięki niemu grupa zaczęła grać jako gwiazda wieczoru w Stanach Zjednoczonych, dzięki czemu znalazła drogę do swego El Dorado. Poza tym dowiodła, że nie są tylko sezonowymi gwiazdami, jak zdecydowana większość współczesnych im kapel brytyjskich.

Ocena: 10/10

3 komentarze:

  1. Pełna racja.Podpisuję się rękami i nogami.
    I zapraszam na mojego bloga: http://lupusunleashed.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. moja pierwsza styczność z tym albumem miała miejsce w roku 2005. Zgrałem sobie od kumpla na kasetę i strasznie mnie zanudziło....Nagranie to zastąpiłem "Real gone" Toma Waitsa i tak już zostało :P
    czasami jak słyszę gdzieś Troopera, to sobie tam przytupię, ale i tak - nawet jeśli nie nudzi - to strasznie irytuje mnie charakterystyczny styl Iron Maiden

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny album, ale jakoś częściej wracam do jego poprzednika...

    OdpowiedzUsuń