sobota, 12 lutego 2011

Profane Prayer - Eye Of Sin (2011)

Grecka filozofia nienawiści


Data wydania: 16.01.2011
Gatunek: black metal/black'n'roll
Kraj: Grecja

Tracklista:
01.    Prologue    03:23   
02.    The Widow    02:58   
03.    Sorrow    04:22   
04.    Eternal Greed    02:25   
05.    Pain is Taking Shape    02:43   
06.    Eye of Sin    03:48   
07.    Under the Black Sun    03:41   
08.    Apocalyptic    02:36   
09.    Redemption 06:26

Skład zespołu:
The Saint - wokal
G. - gitara
Sick Mind - gitara basowa
THC - perkusja


Autor recenzji: Est

Zacznę od tego, że powyższy album można ściągnąć za darmo i w pełni legalnie z następującej strony -> http://profane-prayer.misantrof.net/. Kapela Profane Prayer powstała w 2005 roku i w końcu po sześciu latach posuchy udało im się nagrać debiutancki album o tytule "Eye Of Sin". To jedno z pierwszych black metalowych wydawnictw jakie usłyszałem w 2011 roku - chodzi oczywiście o nagrania premierowe. Tak przesądnie mogę stwierdzić "jakie jest to naganie, taki będzie cały rok dla black metalu".

Można powiedzieć, że powyższe stwierdzenie jest zarówno pytaniem - bo jaki jest album "Eye Of Sin"? Patrząc na zdjęcie kapeli można spodziewać się naprawdę porąbanej rzeczy. Jeden z muzyków występuje w koszulce Satyricon (ostatnio mają ciągoty do wolnego black'n'rolla), a drugi z dumą prezentuje logo Dodheimsgard (czyli powinno być coś awangardowego z nutką industrialu). Czyli dość duże oczekiwania, a tymczasem panowie z Grecji grają...ciężko jednoznacznie określić. Bo kiedy byłem już przekonany, że zdecydowanie więcej czerpią z Satyriconu (zarówno nowego, jak i starego) to natrafiłem na kawałek "Redemption", który z kolei kojarzy mi się z dokonaniami Oranssi Pazuzu. Z drugiej strony granie Profane Prayer wcale nie jest kopią Satyricon - owszem są kawałki, które mogą przywołać skojarzenia z Norwegami, ale nie jest taki cały album. Mamy tutaj zarówno black'n'roll w okrojonej wersji, ale również klimatyczne granie. Muzyka nie jest szczególnie ostra, a w niektórych kawałkach wręcz wpada w ucho ("Pain Is Taking Shape"), a hipnotyzujące riffy jak w kawałku tytułowym robią bardzo dobre wrażenie (do tego dochodzi wzajemne uzupełnianie się gitary z perkusją). Kiedy już ma się wrażenie, że galopadzie nie będzie końca wkraczają utwory wolniejsze, bardziej wysmakowane, jak "Sorrow", "Pain Is Taking Shape" czy "Redemption" (przede wszystkim ten numer). Oczywiście w obrębie każdego niemalże utwory mamy zmiany tempa, więc panowie doskonale zdają sobie sprawę z tego, że nie galopady mają stanowić sedno ich grania.

30 minut black metalu utrzymanego w mieszanych klimatach - nie można ich wrzucić do jednej szufladki i jednoznacznie powiedzieć co konkretnie grają, bo jest tutaj miejsce dla nowoczesnego black metalu, trochę atmosferycznego grania, trochę galopad, nie brakuje black'n'rolla, czy hipnotyzujących riffów. Jak na debiut to naprawdę świetna robota i chciałoby się powiedzieć, żeby trzymali tak dalej, bo dla takich kapel zawsze moje uszy będą otwarte. Ciężko powiedzieć dla kogo konkretnie jest to album - na pewno dla wielbicieli ostatnich wydawnictw Satyricon, na pewno dla wielbicieli black'n'rolla i po części dla tych, którzy szukają inności w black metalu, czegoś ponad napierdalanie dla szatana.

Ocena: 7/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz