Złodzieje światła
Data wydania: 28.09.2010
Gatunek: melodic black metal
Kraj: USA
Tracklista:
01. Hope the Great Betrayal 06:44
02. Final Destiny of the Gods 08:15
03. The Mysteries That Bind the Flesh 06:51
04. Infernal Divide 04:59
05. In Death Comes the Great Silence 06:17
06. What Hells Await Me 04:47
07. An Echo in Our Legends 04:59
08. Malediction 07:01
Skład zespołu:
Ken Sorceron - wokal, gitara, gitara basowa, klawisze
Ian Jekelis - gitara
Ken Bedene - perkusja, dodatkowa gitara
Autor recenzji: Est
Abigail Williams to jedna z tych kapel, która nie do końca wie co chce grać - przeważnie towarzyszą temu częste zmiany składu i w tej formacji słowo "zmiany" powinno się pisać wielką literą, dlaczego? Bo zespół istnieje od 2005 roku, do tej pory miał na swoim koncie tylko jeden album studyjny, a przez jego szeregi przewinęło się już 20 osób, z czego trzy zostały i nagrały album "In The Absence Of Light". Sama formacja od samego początku lawirowała pomiędzy black metalem i deathcore, mieszając do tego jeszcze elementy metalcore'a - a efektem takiej mieszanki była kompletna nijakość, jaką zespół przedstawił na "In the Shadow Of A Thousand Suns" wydanym w 2008 roku. Nowy materiał miksował Peter Tägtgren, co jak dla mnie oznaczało spory skok jakościowy.
Mimo tego do albumu podszedłem bardzo chłodno i bez większej ekscytacji zatopiłem się w dość agresywnych dźwiękach podawanych przez Abigail Williams. Bardzo szybko na mojej twarzy zagościł złowieszczy uśmiech, gdyż okazało się, że zespół w końcu przestał mieszać i skupił się na jednym gatunku - na albumie usłyszymy głównie melodic black metal. Patrząc na tracklistę można dojść do wniosku, że muzycy zwariowali, bo nagrali osiem numerów, których łączny czas to ponad 50 minut. Co już było dla mnie lampką ostrzegawczą oznaczającą "UWAGA! Kawałki wydłużane na siłę!". Z drugiej strony, ciężko jest wydłużać na siłę kawałki w melodic black metalu - to ma być ostre, melodyjne, ale i szybkie, treściwe granie, a tu się okazuje, że kawałki trwają po ponad 5 minut. Tragedia? Jak się okazuje nie do końca, bo panowie z Abigail Williams w końcu faktycznie pokazują, że wiedzą co chcą grać i nawet dobrze im to wychodzi. Może początek albumu nie jest zbyt powalający - oczywiście nie chodzi o to, że początek można sobie pominąć i zacząć słuchanie od numeru o tytule "The Mysteries That Bind The Flesh" - co to to nie, niczego tutaj nie można pomijać, bo zatraci się klimat tego wydawnictwa, a tego również nie brakuje na "In The Absence Of Light". Ale wspomniany numer (UWAGA! Za chwilę nastąpi profanacja!) kojarzy mi się z ostatnim albumem Immortal. Bardzo podobny riff, bo wokalu Abbatha to Ken nie podrobi tak łatwo. Ponadto wspomniany "The Mysteries That Bind The Flesh" wypada wręcz rewelacyjnie i ciągnie cały album mocno w górę. Ale na tym kawałku album się nie kończy. Każdy utwór ma coś w sobie - albo dobrą nutę, albo klimat. W każdym razie świetnie wypadają klawisze, które nie są wypychane na pierwszy front, a jedynie uzupełniają pracę gitar, ewentualnie robią za efektownie brzmiące tło tworzące niepokojący klimat. Muzyka tej kapeli nagle zyskała na jakości - okazało się, że nie trzeba napierdalać ile wlezie i nie przejawiać przy tym żadnego charakteru. Można grać ostro, ale też wiedzieć kiedy zwolnić, kiedy wprowadzić spokojniejszą pracę gitar, albo zagrać "kosmos" na klawiszach (co kapeli przytrafiło się na "In Death Comes The Great Silence"). Wracając do długości kompozycji - jak się okazuje nie są one wydłużane na siłę, wszystko jest zrobione z pomysłem i ciężko przerwać odsłuch tego materiału gdzieś w połowie. Z drugiej strony "In The Absence Of Light" może nie zaskoczyć przy pierwszym odsłuchu, dlatego warto się zmierzyć z tym albumem przynajmniej dwa-trzy razy zanim się go całkowicie rzuci w kąt.
Czarownica z Salem wreszcie nagrała to czego od niej oczekiwałem - panowie mieli się zdecydować na jeden gatunek, albo odnaleźć się w mieszance, co okazało się niezwykle ciężkim zadaniem (biorąc pod uwagę debiutancki album). "In The Absence Of Light" do rewelacji daleko, ale kapela weszła na dobre tory i mam nadzieję, że dalej będzie nimi podążała. Chociaż pewnie tym wydawnictwem Abigail Williams stracili kilku fanów, którzy oczekiwali pójścia w stronę deathcore'a - stracili starych fanów, żeby zdobyć nowych. Jeśli ktoś zawiódł się na "In the Shadow Of A Thousand Suns" to spokojnie może sięgnąć po nowe wydawnictwo, na którym zespół trzy-osobowy pokazuje, że wie co chce grać, potrafi to grać i jeszcze robi to bardzo dobrze. Panowie odwalili kawał dobrej roboty i mam nadzieję, że na tym nie poprzestaną. Bardzo dobra rzecz dla wielbicieli melodic black metalu z dużą ilością niepokojącego klimatu.
Ocena: 8/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz