sobota, 22 stycznia 2011

Devils Whorehouse - Blood & Ashes (2009)


Devils Whorehouse - Blood & Ashes

Data wydania: 11.05.2009
Gatunek: heavy metal/death rock/horror punk
Kraj: Szwecja

Tracklista:
01.    Oceans Turn To Blood    02:58   
02.    Wicked One    03:43   
03.    Speak The Name Of The Dead    03:48   
04.    The Cult Of Death    01:56   
05.    Werewolf    04:34   
06.    Demons Of The Flesh/Tight White Ropes    03:47   
07.    Shadows Never Change    03:07   
08.    Smell Of The Ancient Ones    03:12   
09.    Face The Master    01:59   
10.    Werewolf Nation    03:34   
11.    Snakes Out The Mouth Of Hell    04:26
12.    Let The Day Begin (Samhain cover) 02:44

Skład zespołu:
Maelstrom - wokal
Makko - gitara
Morgan Steinmeyer Håkansson - gitara basowa
Hrafn - perkusja

Autor recenzji: Est

Co robią panowie z Marduk w czasie deszczu? Dokładnie to samo co dzieci, czyli po prostu się nudzą. W związku z tym z tej wszechogarniającej nudy próbują grać pod swoich idoli - w tym przypadku jest to mieszanka tego, co prezentował i nadal prezentuje sobą Glenn Danzig. Formacja Devils Whorehouse powstała w 2000 roku i w jej pierwotnym składzie znajdowało się dwóch muzyków działających wówczas również pod szyldem Marduk - Morgan Steinmeyer Håkansson (odpowiadający tutaj za bas, wcześniej za gitarę) i Bogge Svensson (basista). Poza tymi dwoma panami żadne większe sławy nie przewinęły się przez tą diabelską formację. Kapela zaczynała swoją karierę jako...cover band Samhain i Misfits. Prawdę mówiąc głównie z tego powodu zapoznałem się z ich wszystkimi wydawnictwami. Ich początki to faktycznie brak jakiejkolwiek własnej tożsamości - czyli grzech większości horror punkowych formacji. Na szczęście "Blood & Ashes" jest już trochę inny.


Oczywiście kapela pozostaje nadal w kręgach samhaino-misfitsowych, ale już nie brzmią jak typowi epigoni wspomnianych formacji. Co prawda wokalista ukrywający się pod pseudonimem Maelstrom wokalnie przypomina do złudzenia młode lata Glena Anzalone - zwłaszcza w kawałkach "Speak The Name Of The Dead" czy "Shadows Never Change". To jest oczywiście jeden z ważniejszych aspektów tego albumu - na szczęście Maelstrom naprawdę świetnie śpiewa pod Danziga. Album rozpoczyna się od mocnego akcentu, którym jest "Oceans Turn To Blood" - tekst prostu, wpadający w ucho, muzyka wolna, bardzo klimatyczna, ale też momentami rock'n'rollowa. Otwieracz jest jednym z najlepszych numerów na tym wydawnictwie. Echa Samhain są tutaj aż nadto wyraźne, ale nie można mówić o bezmyślnym naśladownictwie. Podobnie ma się sytuacja z "Wicked One" - taka mieszanka Misfits z Samhain (ale tego drugiego zdecydowanie więcej) - duszny, cmentarny klimat i takież brzmienie. Wspomniane już wcześniej "Speak The Name Of The Dead" to Danzig w najczystszej postaci, mam wrażenie, że ten numer mógłby się pojawić na takim "The Lost Track Of Danzig" i nawet najwierniejszy fan nie wiedziałbym, że to nie Glenn odpowiada za wokal. Świetny numer i takich życzyłbym tej kapeli jak najwięcej. "The Cult Of Death" to nic innego jak samhainowa wariacja. Już nie skupiając się na kolejnych utworach wymienię tylko te, które faktycznie zrobiły (i nadal robią) na mnie największe wrażenie:
- "Shadows Never Change" - mój absolutny numer jeden na "Blood & Ashes". Kawałek momentalnie wbijający się w czaszkę. Wolne tempo, wpadający w ucho riff, który żywce zapożyczony został z jakiegoś kawałka Danziga, do tego idealny wręcz wokal. Jeśli ktoś może narzekać na ten utwór to wyłącznie przeciwnicy Glenna.
- "Smell Of The Ancient Ones" - kolejna kompozycja będąca dowodem na to, że Devils Whorehouse to kapela zaczynają od coverowania Samhain. Ten kawałek to czysty Samhain. Utwór na wskroś okultystyczny, wręcz śmierdzący siarką i ciepłą krwią przelewaną do rytualnej czarki. Świetny klimat.
- "Snakes Out The Mouth Of Hell" - kiedyś w jakimś wywiadzie z Danzigiem czytałem o tym, że w młodości lubił z kumplami spotkać się w garażu i pograć bluesa. Dlatego w ogóle nie zdziwiła mnie obecność utworu "Snakes Out The Mouth Of Hell" na albumie Szwedów - jak oddawać hołd to na całego. Utwór miażdżący z początku spokojem, a później surowością i smutnym klimatem.

Jeszcze warto wspomnieć, że do albumu został dołączony nieopisany kawałek. Wielbiciele Samhain już po pierwszym riffie powinni poznać cover utworu "Let The Begin" pochodzący z wydawnictwa "November-Coming-Fire". Panowie z Devils Whorehouse odegrali ten numer bardzo dobrze, ale nie dali w nim kompletnie nic od siebie - chociaż z drugiej strony oni chyba nie mają pomysłu na ten band, dlatego każdy ich numer (nie tylko covery) brzmią jakby były przeróbkami Samhain/Danzig/Misfits. Dla jednych będzie to plus, dla innych minus, bo ile można grać nie mając własnej tożsamości muzycznej? Ja jednak mam nadzieję, że projekt działający pod szyldem Devils Whorehouse prędko nie zniknie i będą się pojawiały kolejne albumy z danzigowym graniem. "Blood & Ashes" to obowiązkowa pozycja dla wielbicieli twórczości Glena Allena Anzalone.

Ocena: 7,5/10

2 komentarze:

  1. Wstęp rozbrajający i zachęcający zarazem! ;d
    Tylko nie wiem, czy mi się to spodoba bez znajomości wczesnych tworów Gdańska?

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeśli lubisz grobowe klimaty to zostaniesz wchłonięty przez ten album momentalnie. Tu niepotrzebna jest doskonała znajomość Samhain czy Misfits, ale pewnie po tym jak spodoba ci się "Blood & Ashes" będziesz chciał posłuchać Samhain ;-)

    OdpowiedzUsuń