wtorek, 29 marca 2011

As Blood Runs Black - Instinct (2011)

Pierwotny instynkt - napierdalać, ale z klasą i melodią

Data wydania: 15.03.2011
Gatunek: deathcore
Kraj: USA

Tracklista:
01. Triumph (00:41)
02. Legacy (03:34)
03. Resist (03:01)
04. Angel City Gamble (03:36)
05. Reborn (03:12)
06. Tribulations (01:47)
07. Divided (03:03)
08. King of Thieves (03:35)
09. In Honor (03:05)
10. Echoes of an Era (04:02)
11. Instinct (03:49)

Skład:
Sonik - Vocals
Greg - Guitar
Dan - Guitar
Nick - Bass
Leche - Drums

Autor recenzji: Est

As Blood Runs Black to amerykańska formacja, która co prawda nie jest już tak młoda, bo zadebiutowali w 2006 roku i nieznanych mi przyczyn swoje drugie wydawnictwo studyjne nagrali dopiero w 2011 roku. Ich pierwszego albumu nie słyszałem, ale nie przypuszczam, żeby stylistycznie mocno różnił się od ich drugiego wydawnictwa. Sama formacja zawiązała się w 2004 roku, a w 2006 podpisali kontrakt z wytwórnią Mediaskare Records. Nowy album formacji początkowo zapowiadany był na luty, ale finalnie premiera przesunęła się o miesiąc.

Jest jeszcze mnóstwo kapel ze sceny core'owej, które chętnie bym poznał, ale w związku z ograniczonym czasem skupiam się głównie na formacjach, które wydają nowe albumy, z którymi mimo wszystko chcę się zapoznać, żeby mieć mniej więcej pogląd na to, jaki jest dany rok w konkretnym gatunku. Tak też trafiłem na "Instinct". Po serii świetnych core'owych albumów, które dane mi było wysłuchać (np. Emmure, Dr. Acula, Casey Jones, Onward To Olympas czy Lionheart) trafiłem też na kilka niespecjalnych nagrań, które są tzw. jednorazowymi - słucham raz i już nie mam motywacji, żeby jeszcze do nich wracać - tych z nazwy niestety nie wymienię. Do której grupy zalicza się album As Blood Runs Black? Ciężko powiedzieć, bo z jednej strony w tym albumie nie znalazłem niczego co by sprawiało, że albumu można słuchać wielokrotnie, a z drugiej strony nie mogę też powiedzieć, żeby materiał nudził, czy wręcz męczył. Ale od początku - według krótkiego opisu, który znalazłem na last.fm kapela gra połączenie metalcore'a z deathcorem, ponadto miażdży ilością świetnych melodii - czy faktycznie tak jest? Jeśli chodzi o jakość melodii to zostali daleko z tyłu za Onward To Olympas. Jeśli chodzi o połączenie metalcore'a z deathcorem to zdecydowanie przychylam się do tego drugiego - jak dla mnie to czysty deathcore z elementami metalcore'a. Co prawda nie spotkałem się tutaj z taką agresją jak w Whitechapel, Through The Eyes Of The Dead czy Oceano (które to gra coś pomiędzy brutal death metal i deathcore, albo wręcz brutal deathcore) - wręcz jest dość łagodnie, ale jak dla mnie nie można tutaj mówić o tym, że As Blood Runs Black grają metalcore. Idąc dalej - łamańców prawie nie ma, dzięki czemu materiał mnie nie zmęczył, perkusja chodzi wręcz perfekcyjnie (kiedy trzeba był dostawałem serią), wokal też prezentuje się okazale (nic nie mogę zarzucić) - momentami wręcz wokalista brzmi jak rasowy hardcore'owy krzykacz. Gitary chodzą jak trzeba - jak już wspomniałem brak łamańców należy zapisać na plus. Do tego nie brakuje pierdolnięć, co też jest dla mnie ważnym elementem dobrego materiału core'owego. Kawałki są utrzymane w szybkim tempie, także nie ma kiedy się zdrzemnąć (i całe szczęście). To czego mi brakuje na tym albumie to jakichś faktycznie zabójczych numerów, które już w pierwszym odsłuchu wskoczą do głowy i zadomowią się tam na dłużej. Owszem trafiają się numery, po których można zbierać zęby z podłogi - chociażby "In Honor", "Resist" czy "King Of Thieves" - ale co tak naprawdę wyróżnia te kawałki spośród innych deathcore'owych utworów, które swoją premierę miały w tym roku? Nie za bardzo wiem. Warto jeszcze zaznaczyć, że krótki "Tribulations" jest instrumentalnym przerywnikiem, który pozwala odsapnąć.

As Blood Runs Black nagrali po prostu dobry album deathcore'owy, na którym nie stronią od melodii, pierdolnięć, czy energicznego grania. Tego ostatniego w żadnym wypadku nie można im odmówić, bo koncertowo nowy materiał na pewno niszczy dużo bardziej niż podczas odsłuchu w zaciszu domowym. Mimo tego album "Instincts" powinien spodobać się wszystkim tym, którzy mają uczulenie na łamańce w deathcorze, lubią dobre, wypakowane energią granie. Kapela ma potencjał, ale muszą znaleźć sobie element, który sprawi, że puszczając jakikolwiek ich kawałek od razu będzie można powiedzieć - "przecież to As Blood Runs Black".

Ocena: 7/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz