środa, 20 kwietnia 2011

Mortification - Live Planetarium (1993)


Żywy dowód wielkości i mocy


Data wydania: 1993
Gatunek: Death/Thrash Metal
Kraj: Australia


Tracklista:
1. Grind Planetarium (5:16)
2. Distarnished Priest (7:50)
3. Brutal Warfare (4:10)
4. Destroyer Beholds (3:56)
5. Inflamed (3:32)
6. Scrolls of the Megilloth (3:29)
7. Symbiosis (6:03)
8. Time Crusader (5:55)
9. Black Snake (2:37) (Bloodgood cover)
10. From the Valley of the Shadows (8:12)
11. Human Condition (5:45)
12. The Majestic Infiltration of Order (1:10)
13. This Momentary Afflication (0:47)


Skład:
Steve Rowe – wokal, bas
Micheal Carlisle – gitara, poboczne wokale
Jayson Sherlock - perkusja, poboczne wokale


Autor recenzji: Marko

Swój ostatni koncert w składzie z perkusistą Jaysonem Sherlockiem Mortification zagrało 1 października 1993 roku na Blackstump Festival w Australii. Show ten został zarejestrowany i wydany w 1993 roku jako kaseta VHS (w 2006 reedycja DVD z masą bonusów) oraz album koncertowy „Live Planetarium”.


Do doboru utworów, które się tutaj znalazły, ciężko mieć jakieś większe zastrzeżenia. Na program płyty złożyły się przede wszystkim największe hity z dotychczasowego dorobku Mortification. Są tu więc takie perełki jak niezwykle chwytliwy „Brutal Warfare”, sztandarowy „Scrolls of the Megilloth”, czy też rozbudowany „From the Valley of the Shadows”. Oczywiście każdy fan zespołu z chęcią dorzuciłby do setlisty jeszcze kilka bezdyskusyjnych klasyków, takich jak „Until The End”, „Satan’s Doom”, „Terminate Damnation”, czy też „Death Requiem”, niestety jednak nie można mieć wszystkiego...

Poza tym brak tych utworów rekompensują dwa całkiem NOWE kawałki oraz cover zespołu Bloodgood. Ów cover to „Black Snake” – numer z pierwszej płyty wspomnianej kapeli. Został on odegrany tak jak na Mortification przystało, czyli żywiołowo i brutalnie, choć razi tu trochę zepsute solo gitarowe... Premierowe utwory wypadły natomiast bez zarzutu. Udany „Symbiosis”, kontynuujący rozbudowany i bardziej thrashowy styl z „Post Momentary Affliction”, znalazł się później na kolejnym LP grupy, "Blood World". Drugi nowy kawałek, posiadający kapitalny riff, „Time Crusaders”, w wersji studyjnej został wydany tylko na kilku składankach, tak więc jego obecność tutaj jest podwójnie wartościowa.

Bezwzględnym atutem tego wydawnictwa jest atmosfera. Nie potrzeba zbyt wielkiej wyobraźni, aby poczuć się jak na koncercie grupy. Brzmienie płyty jest selektywne, wyraźnie słychać wszelkie instrumenty, wokal i – co ważne – również szalejącą publiczność. Osobiście nie lubię przesadnie przeprodukowanych, „studyjnych” koncertówek, na których okrzyki publiki pojawiają się co najwyżej w czasie przerw między utworami... Moim zdaniem bardzo często brak takim wydawnictwom klimatu prawdziwego, metalowego show. Tutaj natomiast niemal co chwilę słychać autentyczną ekscytację fanów grupy, którzy cały czas klaszczą, gwiżdżą, krzyczą i śpiewają słowa utworów razem ze Steve’em. Nie wiem na ile efekt ten osiągnięty jest za pomocą sztuczek technicznych, a na ile jest to autentyczny zapis reakcji publiki, jednak obejrzawszy spore fragmenty video opisywanego koncertu, ten drugi wariant wydaje mi się bardzo prawdopodobny. Szacunek.

Podsumowując: „Live Planetarium” słucha się wyśmienicie i ta niecała godzina z muzyką Mortification mija bardzo szybko... Może i zbyt szybko. Dlaczego by jednak nie puścić krążka jeszcze raz? Ten album to świetne podsumowanie pierwszego, najwyżej ocenianego przez fanów i ekspertów okresu historii grupy. Bardzo dobra koncertówka.

Faworyci: Time Crusaders


Na zachętę:


"Scrolls Of The Megilloth"


"Symbiosis"



"Brutal Warfare"



Ocena: 8.5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz