niedziela, 28 listopada 2010

Ayreon - 01011001 (2008)

Ayreon – 01011001 (2008)
Data wydania: 28.01.2008
Gatunek: Progressive Metal
Kraj: Holandia

Autor recenzji: Frodli

Tracklista:
CD 1:
1. Age of Shadows - 10:47
2. Comatose - 4:26
3. Liquid Eternity - 8:10
4. Connect the Dots - 4:13
5. Beneath the Waves (Beneath the Waves - Face the Facts - But a Memory... - World Without Walls - Reality Bleeds) - 8:26
6. Newborn Race (The Incentive - The Vision - The Procedure - Another Life - Newborn Race - The Conclusion) - 7:49
7. Ride the Comet - 3:29
8. Web of Lies - 2:50
CD 2:
1. The Fifth Extinction (Glimmer of Hope -World of Tomorrow Dreams - Collision Course - From the Ashes - Glimmer of Hope (Reprise)) - 10:29
2. Waking Dreams - 6:31
3. The Truth is in Here - 5:12
4. Unnatural Selection - 7:15
5. River of Time - 4:24
6. E=mc^2 - 5:50
7. The Sixth Extinction (Echoes on the Wind - Radioactive Grave - 2085 - To the Planet of Red - Spirit on the Wind - Complete the Circle) - 12:18

Skład:
Wokale - Forever:
Hansi Kursch (Blind Guardian)
Daniel Gildenlow (Pain of Salvation)
Thomas Englund (Evergrey)
Jonas Renkse (Katatonia)
Jorn Lande (ex-Masterplan, Ark)
Anneke van Giersbergen (ex-The Gathering, Aguade Annique)
Steve Lee (Gotthard)
Bob Catley (Magnum)
Floor Jansen (After Forever)
Magali Luyten (Virus IV)

Wokale - Man:
Simone Simons (Epica)
Phideaux Xavier
Wudstik
Marjan Welman (Elister)
Liselotte Hegt (Dial)
Arjen Anthony Lucassen
Ty Tabor (King's X)

Instrumentaliści:
Arjen Lucassen - gitara, bas,syntezatory, klawisze, mandolina
Ed Warby - perkusja
Lori Linstruth - solo gitarowe w "Newborn Race"
Michael Romeo - solo gitarowe w "E=mc^2"
Derek Sherinian - solo na keyboardzie w "The Fifth Extinction"
Tomas Bodin - solo na keyboardzie w "Waking Dreams"
Joost van den Broek - solo na keyboardzie w "The Sixth Extinction"
Jeroen Goossens - flet
Ben Mathot - skrzypce
David Faber - wiolonczela

(Dream sequencer system online)
Good morning listener. You have selected the 01011001 program. Please sit down in the chair and open your mind. Listen the story about rise and fall of Forever and Mankind.

(Program loaded, commencing Y preincarnation protocol)
Now focus on the music as I take you back to the beginning... and the end…

Dawno, dawno temu, w połowie ostatniej dekady XX wieku pewien holenderski wizjoner Arjen Lucassen wydał pod szyldem Ayreon album pt. „The Final Experiment”. Pomijając drugą płytę „Actual Fantasy”, na każdym kolejnym krążku gościły coraz większe gwiazdy muzyki metalowej i rockowej. Wszystko po to, by kontynuować epicką historię rozpoczętą na debiucie.

Jeszcze dawniej temu, w początkach średniowiecza żył ślepy minstrel Ayreon, którego zaczęły nawiedzać apokaliptyczne wizje. Został uznany za szaleńca i wygnany z rodzinnej wioski. Przeznaczenie doprowadziło go do Merlina w Avalonie. W innym czasie i innym świecie ośmioro wybrańców z różnych epok bierze udział w wyprawie do Elektrycznego Zamku. Część z nich po drodze ginie, zaś u kresu drogi czekają ich słowa... Remember forever. Trzeba było zapamiętać. Na 10 lat. Kolejne dwa albumy przedstawione zostały jako programy komputerowe Dream Sequencera- jeden opowiadał „od końca” historię ludzkości (począwszy od historii ostatniego człowieka na Marsie, przez apokalipsę w 2084 roku, do pierwszego homo sapiens tysiące lat temu), drugi natomiast rozpoczął się Big Bangiem dającym początek naszej galaktyce i dalej śledził losy wszechświata, by ulec awarii i uczynić ostatniego człowieka Nowym Migratorem. Przedostatnie wydawnictwo zostało zaaranżowane jako metal opera, której głównym bohaterem był pogrążony w śpiączce mężczyzna słyszący rozmawiających przy swoim szpitalnym łóżku żonę i najlepszego przyjaciela, a także... dyskusje toczone przez własne uczucia. Na końcu okazuje się, że owa historia również jest programem Dream Sequencera.

Arjenowi Lucassenowi pozostało spłodzić następną opowieść lub stworzyć ostatnią, spinającą klamrą i wyjaśniającą niemal wszystko do końca. Panie i Panowie, oto Grande Finale. „01011001”.

Na początku warto wyjaśnić kilka kwestii. Najnowsze dzieło Ayreona to dwupłytowe wydawnictwo opowiadające historię rasy Forever i jej niemały wpływ na historię ludzkości, na przykład sprowadzenie na Ziemię meteoru niosącego zagładę dinozaurów, a także stymulację naszej ewolucji. Fabułę wyśpiewuje dziesięć gwiazd największego kalibru. W roli „przeszkadzajek” zamieszczone zostały cztery utwory z udziałem szóstki wokalistów odgrywających refleksyjne sceny z udziałem „ludzi”. Płyta numer jeden zatytułowana Y opowiada część historii rozgrywającą się na ojczystej planecie Forever, natomiast krążek nazwany Earth przenosi akcję na Ziemię.

Od strony muzycznej album nie ma sobie równych. Industrialowe, metaliczne dźwięki nie naoliwionych maszyn mieszają się z ciężkimi, zazwyczaj powolnymi riffami, psychodelicznymi pasażami syntezatorów, wszystko zaś polane sosem genialnych partii wokalnych, smyczków, klawiszy i solówek wszelakiej maści. Kapitalne połączenie “Universal Migratorów” i “The Human Equation”. Mistrz Arjen zaserwował piętnaście różnorodnych kawałków trzymając się określonej konwencji. Trzy ponad dziesięciominutowe, wielowątkowe kompozycje („Age of Shadows”, „The Fifth Extinction”, „The Sixth Extinction”) plus dwa epickie utwory z pięcioma („Beneath the Waves”) lub sześcioma („Newborn Race”) podtytułami stanowią główne punkty fabuły i to w nich uszy słuchacza raczone są najgenialniejszymi momentami płyty. Na każdym z krążków znalazło się również miejsce dla mocniejszych, szybszych kompozycji- „Liquid Eternity” (CD1) i „Unnatural Selection” (CD2). Raz po raz fabułę popychają do przodu pozycje quasi-balladowe- „Comatose” (porywający duet wokalny), „Ride the Comet” (ciekawa praca perkusji), „Waking Dreams” (melancholijny nastrój), „River of Time” (klimat! – Hansi Kursch i wszystko jasne). Wspomnianymi czterema „przeszkadzajkami” są zaś „Connect the Dots” (o uzależnieniu od sieci), „Web of Lies” (miłość w sieci z piękną Simone Simons), „The Truth is in Here” (czyli Mr. L. w psychiatryku) i „E=mc^2” (para naukowców z misją uratowania świata).

Co do wspomnianych wyżej tajemnic- na płycie zawarta jest tajemnica dziwnych wizji Ayreona, a także przedstawione są przyczyny tragicznych wydarzeń roku 2084 (jakaś analogia do1984 Orwella?).

Czas skupić się na muzykach. Forever stworzyli chyba najwspanialszy wokalny kolektyw w historii, nie mający sobie równych w przeszłości i możliwe, że niemożliwy do powtórzenia w przyszłości. Każdy daje z siebie wszystko. Mamy więc słodkie kobiece głosy pań Floor Jansen (symbol omegi w książeczce), Anneke van Giersbergen (serce) i Magali Luyten (półksiężyc) przeplatające się z niskim, charakterystycznym, górującym nad muzyką Jornem Lande (ptak; rola życia!), Tomem Englundem (błyskawica), Steve’em Lee (ying/yang), Danielem Gildenloewem (R w okręgu), Hansim Kurschem (krucyfiks), Jonasem Renkse (pentagram) i Bobem Catleyem (róża wiatrów). Nie mam pojęcia, co oznaczają te symbole, zapewne uniwersalne wartości, uczucia lub zgoła nic. Mocną stroną albumu jest sekcja rytmiczna- niezbyt nachalny bas Lucassena i odegrane z godnym podziwu wyczuciem partie bębnów Eda Warby’ego- chociaż perkusista nie miał żadnych karkołomnych sztuczek do wykonania. Album w większości utrzymany jest w średnim tempie.

Dla jednych Arjen Lucassen jest mistrzem epickiej progresji, dla innych mistrzem kiczu, niektórzy uważają jego twórczość za przerost formy nad treścią, a jeszcze inni zgoła odwrotnie, treści nad formą. Pewnym jest jednak, że koło takiej muzyki niewielu przejdzie obojętnie. „01011001” jest genialnym zwieńczeniem opowiadanej kilkanaście lat historii i jedną z najlepszych płyt 2008 roku.

01011001 program aborted.
Have a nice day.
Dream Sequencer system offline.

Ocena: 10/10

3 komentarze:

  1. Ja jednak bym 10/10 nie dał, wykonanie powala, ale w kompozycjach znajdzie się trochę banału, jakoś to na THE naturalniej wyszło.

    OdpowiedzUsuń
  2. Cichaj, Vismund, Zerojedynki są genialne ;p. I aż nie do uwierzenia, że ci wszyscy wspaniali muzycy udzielili się na jednej płycie. Ach, życie jest piękne. No i świetna recka. Buka aka Repcia

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie są genialne, weźmy np Age Of Shadows- oprócz środka utworu nic specjalnego, tzn z początku się podoba ale po wysłuchaniu pań śpiewających cyferki już nic nie jest takie samo i niesmak pozostaje :D Albo te kiczowate balladki, chociaż oczywiście przyjemnie się ich słucha.

    OdpowiedzUsuń