poniedziałek, 29 listopada 2010

Summoning - Lost Tales EP (2003)



Rok: 2003
Gatunek: Ambient
Kraj: Austria

1. Arcenstone 09:17
2. Saruman 07:40

Silenius - klawisze
Protector - programowanie, klawisze

Autor: Vismund

W obliczu wydłużonego oczekiwania na następcę rewelacyjnie przyjętego „Let Mortal Heroes Sing Your Fame”, panowie Silenius i Protector postanowili uraczyć wszystkich sympatyków swojej muzyki dwoma diamentami schowanymi do tej pory głęboko w szufladzie. Jeden z nich to utwór przeznaczony początkowo dla pobocznego projektu Sileniusa, drugi natomiast to odrzut z „Dol Guldur”.

Jednocześnie skandalem jest to, że kawał tak wspaniałej muzyki przeleżał tyle lat nie wypuszczony na światło dzienne, ale z drugiej strony nie można dziwić się Austriakom, że długo zastanawiali się czy wydać ten materiał pod szyldem Summoning, gdyż nie ma on już nic wspólnego z black metalem. Pozbyto się gitar, zastępując je w całości syntezatorami, a blackowe skrzeki zamienione zostały na sample (ze starych audycji radiowych prezentujących twórczość Tolkiena). Okazało się to strzałem w dziesiątkę.
Obydwa arcydzieła mają niezwykłe, nawet jak na twórczość Summoning, hipnotyzujące właściwości. Obydwa roztaczają tak typowy dla tego projektu czar, tylko że jest on znacznie zwielokrotniony. Potwornie duszny „Arcenstone” rozwija się bardzo powoli, atmosfera jest niewyobrażalnie zintensyfikowana i przytłaczająca. Królewskie klawisze. Poetyckie sample. Wzruszenie. Wielobarwny „Saruman” jest zupełnie inny. Dziki, nieokiełznany. Gęsty, ale też pełen przestrzeni. Dynamizm niczym podczas lotu na grzbiecie Gwaihira. Oddycha się tą muzyką, chłonie się klimat. Oba utwory to soundtrack do Śródziemia.

Szkoda, wielka szkoda, że tak oryginalna i piękna muzyczna ścieżka nie jest kontynuowana przez wizjonerów z Austrii. Pozostaje mieć nadzieję, że kiedyś się to zmieni. Tymczasem zawsze można przeżyć tę podróż jeszcze raz…

„The adventure starts my friend, off we go!”


2 komentarze:

  1. Do tej pory miałem tylko krótką przygodę z Summoning - nie powiem, żeby była udana ;-) Nie pamiętam też, którego konkretnie albumu wówczas słuchałem, ale brzmienie mnie wówczas skutecznie odsiało. A biorąc pod uwagę fakt, że teraz mam fazę na Władcę Pierścieni, to chętnie złapałem za "Lost Tales". Z tych dwóch kawałków jednak bardziej pasuje mi "Arcenstone" - zwłaszcza świetna końcówka. W "Saruman" denerwują mnie te powtórzenia w gadaninie. Poza tym "Arcenstone" jest bardziej podniosły. Bardzo przyjemne granie i bardzo dobrze, że nie ma tutaj skrzeków ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Hmm, nigdy nie miałem problemów z brzmieniem- w końcu to black metal, więc trochę siary w gitarach musi być :)

    OdpowiedzUsuń