poniedziałek, 20 czerwca 2011

Tym razem zawód z dżungli.


Andre Matos - Mentalize

Rok: 2009
Gatunek: Power Metal
Kraj: Brazylia

Tracklista:
1. Leading On 05:08
2. I Will Return 05:10
3. Someone Else 05:47
4. Shift the Night Away 04:58
5. Back to You 04:14
6. Mentalize 04:05
7. The Myriad 05:08
8. When the Sun Cried Out 04:39
9. Mirror of Me 04:15
10. Violence 04:59
11. A Lapse in Time 02:42
12. Power Stream 04:13

Skład:
Andre Matos - wokal, pianino
Andre Hernandes - gitara
Hugo Mariutti - gitara
Luís Mariutti - bas
Eloy Casagrande - perkusja
Fábio Ribeiro - klawisze

Autor: Vismund

Uznany bądź znienawidzony w kręgach melodyjnego metalu, a w Brazylii uwielbiany, wokalista Andre Matos może nie z miejsca, ale szybko zdobył moją wielką sympatię gdy po raz pierwszy usłyszałem albumy z jego udziałem prog powerowej, południowo amerykańskiej legendy, czyli Angry. Z zainteresowaniem prześledziłem jego dalszą karierę i z satysfakcją odkryłem, że jego pierwszy solowy album okazał się najdojrzalszym i najdoskonalszym krążkiem w jego dorobku. Niestety, jego następca okazał się jednym z największych rozczarowań roku 2009.

O ile początkowe utwory sprawiają dobre wrażenie, to album dalej okazuje się bardzo nierówny i nieodpowiadający moim oczekiwaniom. Zanikł przepych i bombastyczność, nowe utwory są mało spójne, brakuje im myśli przewodniej i pomysłu. Ograne melodie i proste kompozycje, którymi wypełnione jest "Mentalize", nie mogą konkurować z monumentalizmem i artyzmem poprzednika. Prostota tego albumu nie musiała być jego wadą, ale musiałby on dorównywać poziomem przebojowości i chwytliwości "Time To Break Free", a solowy debiut brazylijskiego wokalisty pobija "Mentalize" również pod tym względem. Co gorsze, pojawiają się również momenty po prostu irytujące, jak np. refren "Shift The Night Away". Bardzo słabym punktem albumu są również ballady. Nijakie, bez emocji takich jak w chociażby "A New Moonlight". Brakuje elementów, które zostawały by w głowie i nie można by się od nich uwolnić przez długi czas. Jak wiadomo na solowym debiucie Andre takich motywów była ogromna ilość.
Honoru albumu bronią zaskakująco agresywny (jak na melodyjne standardy Matosa) utwór tytułowy, niemalże heavy metalowy i pełen energii, na której niedobór cierpi cała płyta. Kolejnym utworem wartym uwagi jest "The Myriad", gdzie Andre przypomina sobie o latynoskim rodowodzie. Należy też wyróżnić "Violence" z pięknymi partiami klawiszy.

Do warsztatu muzyków i głównego bohatera albumu nie można się absolutnie przyczepić. Zwłaszcza partie perkusji robią bardzo dobre wrażenie. Wokale Matosa są ok, jednak brakuje im pewnej zadziorności i emocjonalności z poprzednika. A może to po prostu wina słabszej muzyki?

"Mentalize" jest płytą niewątpliwie niezłą, jednak po osobistości o tak bogatym i co najważniejsze znakomitym i oryginalnym dorobku można by wymagać trochę więcej niż zbioru przypadkowych i czasem po prostu przeciętnych utworów.

1 komentarz:

  1. Największym mankamentem tego albumu są dłużyzny. Poprzedni był dłuższy o dokładnie 8 minut, ale można go było przesłuchać całego w jednym rzucie, tutaj taka sztuka udała mi się tylko raz i więcej jej nie chce powtarzać. Nudy, po protu nudy.

    OdpowiedzUsuń